Recenzje - Literatura

Jak babcię kocham

2007-06-27 10:19:36
 Archetyp dandysa jest tak mocno zakorzeniony, że można nieprzerwanie beztrosko bawić się w synonimiczną wyliczankę, która każe mówić zgodnie ze słownikiem: „elegant, wytworniś, galant, strojniś, modniś, goguś”. Jako że brytyjskie dandy odsyła znaczeniowo nie tylko do eleganta czy fircyka, ale oznacza również „rzecz wyborną, pierwszorzędną”, można spodziewać się po twórczości dandysa samych smakowitości, wyśmienitego dorobku.
 
Usiłuję z tej pozycji wyłożyć pogląd o przynależności Jacka Dehnela do tej kasty, której mocarnym patronem pozostanie na wieki wieków Oscar Wilde. Polski odpowiednik autora „Portretu Doriana Graya” – Juliusz Słowacki, pisze w ten sposób w liście do matki: „pierwszy raz ubiorem zwróciłem oczy dam, bo miałem białe szarawarki, kamizelkę białą kaszmirową, w ogromne różnokolorowe kwiaty, tak jak dawne suknie damskie, i kołnierz od koszuli odłożony – do tego dodajcie laseczkę z pozłacaną główką i glansowane rękawiczki, a będziecie mieli Julka...”. W nieco okrojonej wersji mamy aktualnie Dehnela.

Nie piszę tego by w jakikolwiek sposób zdeprecjonować tego poetę i prozaika, wykpiwając jego wierzchnią, cielesną powłokę. U podnóża mych intencji buduje się teza o dandysowskim charakterze jego osobowości – przede wszystkim twórczej. Wystarczy pobieżny rzut oka na kunsztownie wykoncypowaną technikę poetycką, zaprojektowaną w starym stylu – by przekonać się o tej stylizacji. Wiersze datowane są przez Dehnela na początkowe lata ubiegłego stulecia nie tylko dla samego efektu, przeciwnie, autor na wskroś przeszyty zamierzchłością czuje się najswobodniej stąpając po stylowych kartach przeszłości. Czuje się tam bezpiecznie. „Lala”, pierwsza jego powieść, choćby z tego względu nie mogła nie dotykać minionych lat, które są w tym układzie obowiązkową częścią składową. I faktycznie, sytuacja wymaga, by wertować karty „Lali” z lampką Chateau lub Domaine w wypomadowanej dłoni, balsamując szlachetnymi trunkami swe spragnione gardziele. Rozkoszować się błękitnokrwistym dystyngowaniem, pod wpływem melancholii à la Mieczysław Fogg, wzorem którego w trakcie lektury przyśpiewuje się rozrzewnione piosnki. Z obowiązkową emfazą.

„Lala” od pierwszych stronic sprawia wrażenie książki niebywale niedzisiejszej. Owa niedzisiejszość jest równie proporcjonalna do przykurzonej poetyki samego Dehnela, który na podwalinach zamierzchłości zbudował koncept na tworzenie literatury. Główną bohaterką „Lali” (na pierwszy i drugi rzut gałki ocznej) zdaje się być babcia autora, której losy poznajemy właściwie od kuchni, w trakcie tuzinów opowieści. W końcu, o czym wspomina pisarz, jest to książka „gadana”, skonstruowana na meandrach opowiadanych historii, na strzępkach, urywkach, czy przeciwnie – nadnaturalnie rozbudowanych monologach. O rodzinie Dehnela dowiadujemy się tu nadspodziewanie wiele, możemy przyjrzeć się uważnie wielu rozchodzącym się z drzewa genealogicznego gałęziom. Na nich huśta się z wielką gracją „Lala”, przebierając nogami, lakierowanymi bucikami. I opowiada. Mówi o domu w Oliwie, o tym, w jaki sposób bogacił się dziadek Brokl, o Julku, Gutku, Babci Wandzie, z uśmiechem wspomina czasy przed-, między- i powojenne, żongluje anegdotkami na prawo i lewo, bez śladu pruderii relacjonuje przebieg miłostek czy prawdziwych namiętności, z wprawą zmienia tonacje, komponując tragikomiczną mieszaninę. Opowiada setki historii, często się powtarzających, skrzyżowanych, posiadających wspólne człony, nakładające się osie, bohaterów. Są - rzecz jasna- arystokraci, burżuje, jest ich całe mnóstwo, podobnie Żydów, Niemców, Rosjan. Są mieszkańcy dawnych ziem, wskrzeszeni na potrzeby babcinej gawędy, przy herbatniku moczonym w ziołach, wśród mieszkańców domu, w którym dorasta Jacek. Czyli Jacuś. Wnuczek, który wszystkie historie zapisał, zanotował, konstruując swą powieść (czy, jak przypuszczalnie wolałby sam Dehnel, swoje opus magnum). Wnuczek, który przygląda się kolejnym cyklom starości swej niedołężniejącej babci. I ogarnia go specyficzny Weltschmerz.

Bowiem osobowość twórcza samego Dehnela autotematycznie bierze w „Lali” górę. Opowieści opowieściami, klechdy klechdami – lecz w miarę upływu stron autor coraz intensywniej się ujawnia, dochodzi do głosu. Umieszczenie w powieści opowiadanek babci Heleny przecież ma jakiś cel. Po pierwsze: dandys dowodzi swej przynależności do arystokratycznej kasty. (Piekielnie łechczą Dehnela wszelkie wtręty o magnackich przodkach, o towarzyskiej śmietance, o jej powabnym kożuszku). Po wtóre: pisarz czerpie garściami z przebogatego doświadczenia pokoleniowego babci i reszty familii, utożsamiając się z nim i uważając za swój własny, nadrabia tym samym własne niedostatki. (Wiąże się to z jednym z głównych powodów frustracji tzw. Roczników siedemdziesiątych/osiemdziesiątych, polegającej na niedoborze pokoleniowych, wielkich doświadczeń). Po trzecie, najważniejsze: wspomniany Weltschmerz spowodowany jest przemijaniem, starością, refleksjami nad powolną utratą sił witalnych . Dehnel spędziwszy ładny kawał dzieciństwa na słuchaniu, obserwowaniu, podziwianiu żywiołowej, szalenie krzepkiej babci – z tym większym przerażeniem dostrzega jej postępujące zniedołężnienie. Dowodzi tego jeden z punktów kulminacyjnych, gdy zagubiona, naga „Lala”- Helena błądzi zdezorientowana po korytarzach domu. Symbolicznie dając pisarzowi do zrozumienia, że bezpowrotnie – i w zażenowaniu – całe piękno starego stylu blaknie.

Nie jest więc „Lala” opowieścią czułego wnusia, który postanowił popełnić literacką rzecz z cyklu „jak babcię kocham”. Napisana kunsztownym językiem, wytwornie, zgrabnie skomponowana powieść wskazuje na nierozerwalność więzi z przodkami, rodzicielami, z ich spuścizną czy dziejami. Wszystko to podszyte jest nostalgią – Dehnel chce psychicznie przynależeć do przedwojennej magnaterii. Inną kwestią jest wybiórczość, nieskalana poprawność umieszczanych historii. Należy podkreślić, że sama konstrukcja utworu jest przemyślana, akcenty odpowiednio rozmieszczone, skoki czasowe również nie przysporzą trudności. To, co najbardziej może w lekturze przeszkodzić wiąże się z samym Dehnelem, którego manieryzm, (czy żorżeta, jakby to nazwał Michał Witkowski) jest często nie do zniesienia. Usiłuje pisarz wskrzesić przedwojenny wzór inteligenta w niezmienionej postaci, z całą paletą kolorów, fasonów, detali. Z podkręcanym wąsem, złoconą laseczką. Liczy na zauroczenie samym stylowym szczegółem, sztafażem – jak w kryminałach. Cóż, dandys w założeniu karmi się sztucznością, pozą, półfałszem. I trzeba się będzie z tym w przypadku Dehnela pogodzić, który dandysem pozostaje także jako poeta czy prozaik. Klucz do egzystencjalnej zagadki tkwi według niego w przeszłości, którą nakłada na siebie jak frak, poprawia muszkę. Odpowiedzi na pytania o sens drzemią w ekstrakcie z przodków. W kandelabrach, kariatydach i wizytacjach u Szacha Persji. We wszystkim, co bezpowrotnie odeszło i jeśli miałoby kiedykolwiek powrócić, to w postaci pocztówki, jaką jest „Lala”. Ustylizowana, przybrudzona tam, gdzie trzeba. I mimo wszystko chociaż odrobinę przejmująca, przynajmniej na jeden raz – bowiem tyle może dać nam krótkotrwałe obcowanie z niewyraźnie zaadresowaną widokówką, wysłaną nie wiadomo do kogo. W kopercie zamkniętej w butli, czekającej na swego znalazcę. Starannie wychowanego znalazcę.

Słowa kluczowe: "Lala", Dehnel, renezje książek, renenzje ksiazek, recenzja, książka, lala Dehnel
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Polecamy
KsiąÅźka
Wszystko, czego ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem - recenzja książki

Nowa książka Mikołaja Marceli o tym, jak wkroczyć w dorosłe życie po okresie nastoletnim.

Przewodnik dla damy po halkach i korsarstwie - recenzja

Wybierz się w kolejną podróż z rodzeństwem Montague.

Ostatnio dodane
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Popularne
Hanna Lemańska nie żyje
Hanna Lemańska nie żyje

W niedzielę 31 sierpnia 2008 roku zmarła Hanna Lemańska-Węgrzecka autorka "Chichotu losu", "Aneczki" oraz "Jak będąc kobietą w dowolnym wieku zepsuć życie sobie i innym. Poradnika dla początkujących".

Fenomen Christiana Greya
Fenomen Christiana Greya

"50 twarzy Greya" to bestseller ostatnich miesięcy. Na czym polega fenomen książki i dlaczego kobiety niemalże każdego kontynentu zachwycają się Panem Greyem?

Brak zdjęcia
Ch. Bukowski - Najpiękniejsza dziewczyna w mieście

Można zakończyć robienie laski na kilka różnych sposobów. Można na przykład połykać i nie połykać. Charles Bukowski, natomiast robi czytelnikowi laskę, a następnie pluje mu jego własną spermą w twarz. A ten się jeszcze z tego cieszy.