Recenzje - Literatura

Brak ręki

2007-02-12 09:52:55

 Prośba jest wyraźna. "Autor jest zdecydowanie przeciwny temu, by aktorzy posiadali widoczne ułomności fizyczne. Jedyny wyjątek można zrobić dla aktora bez ręki. Braku ręki u tego aktora i tak nikt nie zauważy". Ten autor to Rubén Gallego, a przytoczony fragment otwiera jego drugą autobiografię - "Na brzegu".

Jeśli jeszcze nie kojarzycie, proszę się nie martwić. O tym pisarzu jeszcze nie było zbyt głośno. (Głośniej od bomb). I zapewne nigdy nie będzie. Rubén Gallego jest cichy, nienachalny, nie narzuca się fotografiami w prasie codziennej, obecnością w błyszczących, szminkowych czasopismach. Dokładnie wie czego chce. Wwierca się w czytelnika, z całą ostrożnością, skrupulatnie rozmienia nasze lęki na drobne. Daje świadectwo. Jego pierwsza autobiografia, "Białe na czarnym" uznana za najlepszą powieść rosyjską Roku Pańskiego 2003 (nagroda tamtejszego Bookera), odbiła się szerokim echem w literackim świecie. W Polsce była jedną z siedmiu nominowanych książek podczas zeszłorocznej, pierwszej okrągłej edycji Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, firmowanej przez miasto Wrocław i wydawcę Rzeczpospolitej. "Na brzegu" kontynuuje drogę pisarską Gallego.

Sam pisarz to urodzony w Moskwie syn Wenezuelczyka i Hiszpanki. Wnuczek szefa Komunistycznej Partii Hiszpanii, wnuczek wygnanego Pierwszego Sekretarza! To dopiero początek dziwności i absurdu, w które rzeczywistość autora opływa, a którymi postanowił zarazić amatorów literatury pięknej. Zgadza się, gdyż "Na brzegu" to autobiografia nietuzinkowa, literacko i artystycznie skończona, kompletna. I przerażająco piękna. Zajrzyjmy jednak do środka. Ruben to wychowanek sowieckich domów dziecka. Mówiąc ściślej - domów dziecka, gdyż ten w Nowoczerkasku, gdzie toczy się akcja książki, nie jest jego pierwszym. Ruben cierpi. Ruben jest zdeformowany, zniekształcony, w moskiewskim szpitalu tuż po porodzie został oddzielony od matki. Oddzielony z powodu złego leczenia płodu, co w rezultacie przełożyło się na zdegenerowany rozwój Rubena. Co przełożyło się na paraliż jego dolnych kończyn, poważne zaburzenia pozostałych partii ciała. Matce powiedziano, że umarł wkrótce po porodzie, brzydkiemu dziecku, że jego mama jest brudną zdzirą, która chciała się go pozbyć. Rachunek jest prosty. Ruben to ofiara.

Gallego nie kreuje się jednak na ofiarę, nie oczekuje prostodusznego współczucia. To przyjdzie samo, rozumiane jest samo przez się. Na szczęście dla książki, sam Gallego nie upraszcza, nie kreuje czarno - białego (białego na czarnym) podziału opartego na przeciwstawieniu dobra złu, spoconych kreatur znęcających się nad zapłakanymi kalekimi dzieciaczkami. Jest zbyt utalentowanym i inteligentnym pisarzem by wylewać literackie kawy na ławę. A mógłby, bo temat jest bardzo parzący. Z perspektywy człowieka, któremu udało się przejść przez absurdalne piekło sowieckiego aparatu opieki nad niepełnosprawnymi sierotami, którego specyfika objawiała się na powolnym ich uśmiercaniu - z tej perspektywy autorowi udało się uzyskać pod względem artystycznym szalenie sugestywny i świeży efekt pisarski. "Na brzegu" nie można nazwać klasyczną powieścią autobiograficzną, skoro jest to twór tak silnie hermetyczny i niejednorodny gatunkowo. Jest to w zasadzie sztuka w trzech aktach, z czego tylko okalające dwa (pierwszy i trzeci akt) spełniają wyznaczniki dramaturgii, zakładające podział na role, didaskalia, wyodrębnienie poszczególnych scen. Akt drugi to już klasyczna powieść z poszczególnymi rozdziałami, tytułowanymi za pomocą krótkich, pojedynczych słów. Uzyskany jest przez to niecodzienny, nieco groteskowy efekt.

Postmodernistyczny zew ciągle jest tu obecny, podobnie jak i dobrze zadomowiła się na łamach "Na brzegu" groteska, ironia i wisielczy humor. Wydaje się zrozumiałe, że człowiek od dziecka pogodzony ze śmiercią, co dzień oswajany z jej widokiem (w piętnastym roku życia Ruben zostaje przeniesiony z placówki dziecięcej do domu starców) próbuje nabrać wobec wizerunku kostuchy (śmierć niosącej) niezbędnego dystansu, który umożliwia zachowanie choćby minimalnej równowagi psychicznej. Dystans jest tu potrzebny, jednak najbardziej Rubenowi jest niezbędna druga, bliska osoba, dzieląca z nim cierpienie. Jest nią Misza. Bez Miszy nie byłoby Rubena, bez Rubena nie istniałby Misza. Dwaj razem tworzą organizm. Jest to jedno, uzupełniające się ciało złożone z dwóch niepełnosprawnych ciał. Misza myśli, Ruben wykonuje. Misza myśli daleko szybciej od innych, mimo że nie jest zdolny do poruszania kończynami to właśnie on decyduje, dynamicznie, za pomocą swego intelektu wpływa na rozwój wydarzeń. Ruben i Misza dzielą pokój. Dzielą się wszystkim co mają. Są przyjaciółmi, "mogą rozmawiać ze sobą o śmierci", znoszą z drwiącym uśmieszkiem tortury Nianiek, opiekunek. Niańki czują się pokrzywdzone przez los, który nakazał im opiekowanie się kalekimi dziećmi, starcami. Są wściekłe, muszą oglądać sparaliżowanych, bezrękich, ubezwłasnowolnionych. Podkładać im nocniki, zmieniać pozycje leżących Za jakie grzechy?! To przecież nienormalne. Trzeba się napić, podokuczać małym potworkom.

Książka Gallego daje okazję do wielostronnych przemyśleń, stawia czytelnika przed krótkimi pytaniami : a co byś zrobił na moim miejscu? Oczywiście może wiele nauczyć, pomaga doceniać zdrowie, cieszyć się z niego nieskomplikowaną dziecięcą radością, te najprostsze z prostych prawdy nie są jednak ( i za to należą się brawa) przekazywane wprost. Wynikają same z siebie. Nie ma tu miejsca na prostackie komentarze, choć chęć by się trochę poużalać, pogłaskać, pocieszyć bohaterów „Na brzegu" pozostaje. Autobiografia Gallego odsłania również prawdę o mechanizmach sowieckich instytucji opieki nad dziećmi, które się powoli uśmierca, zastrasza „domem wariatów" lub - jak w przypadku Miszy i Rubena - przenosi do domu starców. I poniekąd czyni piętnastoletnich chłopców starcami. Gallego napisał już dwie autobiografie, cokolwiek by więc teraz pisarskiego popełnił, będzie sądzony poprzez pryzmat tych książek. Nie ma się jednak wstydzić czegoś tak rewelacyjnego pisarsko jak i problematycznie. Wydaje się ponadto, że na podstawie życia autora można by napisać jeszcze kilka próz. "Na brzegu" to ponad wszystko książka bardzo sceniczna, czemu sprzyja osadzenie akcji w twardych ścianach pokoju, statyczność ruchu i dynamizm myśli.

Na pierwszej stronie książki znajduje się wierszyk. "Na brzegu siedzę sobie. Nie mogę podnieść nogę. Nogi, a nie nogę. I tak ją podnieść nie mogę". Gallego wyjaśnia : "Kiedyś usłyszałem od przyjaciela niewyszukany dwuwiersz. Poprawiłem to, co powiedział, a dzięki jego replice powstał całkiem rozsądny tekst o bezsilności i bezużyteczności gramatyki w naszej wspólnej sytuacji. Przyjaciel odszedł ze świata dobrowolnie i z honorem. On odszedł, a wierszyk został mi na pamiątkę". Idę o zakład, że tym przyjacielem był Misza.

Grzegorz Czekański
(grzegorz.czekanski@dlastudenta.pl)


Recenzja sporządzona dzięki uprzejmości wydawnictwa  ZNAK





Słowa kluczowe: na brzegu, ruben gallego, recenzja
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Polecamy
Tequila. Liczba Bestii
Tequila. Liczba Bestii - recenzja

Trudno w dzisiejszych czasach w fantastyce o oryginalne światy. Pod tym względem książka Łukasza Śmigla jest wyjątkiem wśród polskich książek.

Pomsta. Opowieść z dziejÃłw miasta Tarnowa
Pomsta. Opowieść z dziejów miasta Tarnowa - recenzja

Oceniamy kryminał Krystiana Janika. Sprawdź, czy warto przeczytać!

Ostatnio dodane
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Popularne
Hanna Lemańska nie żyje
Hanna Lemańska nie żyje

W niedzielę 31 sierpnia 2008 roku zmarła Hanna Lemańska-Węgrzecka autorka "Chichotu losu", "Aneczki" oraz "Jak będąc kobietą w dowolnym wieku zepsuć życie sobie i innym. Poradnika dla początkujących".

Fenomen Christiana Greya
Fenomen Christiana Greya

"50 twarzy Greya" to bestseller ostatnich miesięcy. Na czym polega fenomen książki i dlaczego kobiety niemalże każdego kontynentu zachwycają się Panem Greyem?

Brak zdjęcia
Ch. Bukowski - Najpiękniejsza dziewczyna w mieście

Można zakończyć robienie laski na kilka różnych sposobów. Można na przykład połykać i nie połykać. Charles Bukowski, natomiast robi czytelnikowi laskę, a następnie pluje mu jego własną spermą w twarz. A ten się jeszcze z tego cieszy.