Hitchcock w ogniu pytań
2006-05-18 00:00:00Każdy wywiad z Alfredem Hitchcockiem jest cenny. Ale biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z wywiadem grubości książki, w którym mistrzowi suspensu partneruje inny mistrz kina, Francois Truffaut (przygotowany do zadania jak rzadko który dziennikarz) - można mówić o dziele sztuki.
Oto niepowtarzalna okazja: dwie legendy kinematografii, artyści wywodzący się z odmiennych tradycji, prowadzą rozmowę, w której szczegółowo i ciekawie omawiają wszystkie filmy Hitchcocka po kolei - a my możemy podsłuchiwać.
Podobno pełne nagranie rozmowy trwało 50 godzin, a Truffaut zdążył w tym czasie zadać około 500 pytań. Pierwszy wywiad-rzeka Truffaut'a z Hitchcock'iem wydany został w 1967, kiedy obaj panowie byli u szczytu powodzenia. W 1984, po śmierci Hitchcocka Truffaut opublikował drugie wydanie książki z paroma dodatkowymi rozmowami. Krąży plotka, że wydanie rozmów z mistrzem suspensu przyniosło Truffaut'owi więcej pieniędzy niż którykolwiek z jego filmów fabularnych.
To fakt historyczny, że Francuzi jako pierwsi poznali się na Hitchcocku, uznając go za artystę największego formatu w czasach kiedy w Anglii i Ameryce uznawany był jeszcze za twórcę nieistotnych filmów rozrywkowych (często przytaczana ciekawostka: Hitchcock nigdy nie dostał Oscara). Relacja między dwoma bohaterami Hitchcock/Truffaut jest pochodną tego stanu rzeczy - Truffaut traktuje Hitchcock'a tak jak młody złodziejaszek traktowałby starego, owianego legendą gentlemana-włamywacza... Czyli trochę się podlizuje. Hitchcock natomiast do swojej roli profesora/mistrza wprowadza rys dyskretnej figlarności. Chętnie mówi o swoich niepowodzeniach, opowiada o niezrealizowanych (często absurdalnych) pomysłach filmowych, skutecznych sposobach zadawania śmierci, dowcipkuje, jest bardzo surowy w ocenie własnych filmów i sypie anegdotami.
Właściwie można by pokusić się o twierdzenie, że w Hitchcock/Truffaut najciekawsze są fragmenty, kiedy ujawnia się specyficzne poczucie humoru Hitchcock'a. Niewykluczone oczywiście, że kogoś zaciekawią ustępy ze szczegółami technicznymi robienia filmów: sposób doboru aktorów, współpraca z producentami, pisanie scenariuszy, stosunek reżysera do scenariuszy, światło, scenografia, konstrukcja fabuły (Truffaut często pyta o te rzeczy) - informacji na wymienione tematy jest w książce sporo i dają one ogólny pogląd na codzienność pracy w zawodzie reżysera. Wśród nich znajdują się perełki, takie jak anegdota o aktorze, który pozwalał filmować się tylko w bliskich planach, ponieważ nie wymyślił jeszcze sposobu chodzenia dla postaci, którą grał. Albo ta o świetle umieszczonym w szklance mleka. Albo ta o pomyśle na postać, która miała mieć wytatuowany na spodzie stopy krzyż Chrystusa, żeby deptać go przy każdym kroku.
Hitchcock opowiada też dowcipy. Oto jeden z nich: dwie kozy zjadają taśmę filmu będącego adaptacją słynnej powieści. W pewnym momencie jedna mówi do drugiej - "Książka była lepsza". Miłośników kina sir Alfreda ucieszą obszerne wypowiedzi na temat suspensu, McGuffin'ów, niezrealizowanego filmu o katastrofie Titanica, rozciągania czasu filmowego, przechodzenia od "największego" do "najmniejszego", roli montażu i oczywiście życia samego Mistrza. Dla pozostałych ciekawa pozycja do czytania w tramwaju lub w czasie wykładu. Brawo Świat Literacki.
tytuł:Hitchcock/Truffaut
autor: Helen G. Scott, Francois Truffaut
wydawca: Świat Literacki, 2005
Paweł Krzemiński
(pawel.krzeminski@dlastudenta.pl)