„Dobry Pan” jest jednak Zły...
2006-11-29 10:39:15Uwielbiam Tomasza Piątka jako pisarza. Uważam, że "Bagno" i "Kilka nocy poza domem" to jedne z najlepszych książek polskiej literatury współczesnej. Tego samego spodziewałem się po "Dobrym Panu". Tego samego, czyli świadomie zbudowanej intrygi. Silnych osobowości. Mocno zaakcentowanych szczegółów. Fragmentów, których nie można zapomnieć jeszcze długo po przeczytaniu. To co dostałem w tym małym tomie rozczarowało mnie dogłębnie.
Ta książka zdaje się mieć jakąś historię, intrygę zdolną zainteresować czytelnika. Ale ta urywa się mniej więcej w połowie książki. Reszta jest dość niespójna i rozmyta. I chyba niezbyt powiązana z wątkiem rozpoczętym poprzednio. Stanowi jakby odrębną historię. Odrębną, ale miałką i niewyraźną. U samego początku czytelnik dowiaduje się o jakiejś tajemniczej terapii, o morderstwie i dziwacznym eksperymencie. Na końcu informacja ta znika, jak gdyby nigdy wcześniej nie zaistniała.
Piątek nagle i bez żadnego głębszego sensu, powołuje do życia tytułowego Dobrego Pana - dyrektora wyjątkowo "pusuśnej", miluśkiej i przytulaśnej szkoły, w której wszystko utrzymane jest w tonacji różowo-liliowej, a ściany obite są pluszem. Sam dyrektor ma obsesje na punkcie dobra, i gwałtem stara się wpoić ją w swoich, dość opornych, uczniów. Oba wątki - morderstw i przytulaśnej szkoły nie mają żadnego powiązania. Ten nagły zwrot akcji nie wywołuje u czytelnika zaciekawienia, a raczej mdłości.
Całość jest jak już wspomniałem niespójna i niepowiązana w żaden związek przyczynowo - skutkowy. Czytelnik gubi się, więc zaczyna śledzić tekst tej samej strony po raz kolejny i kolejny, ale to nie ma najmniejszego sensu, bo nawet po setnym całościowym przeczytaniu, książka nie będzie jedną, zazębiającą się w logiczny sposób historią, a tylko zlepkiem dość dziwacznych opowieści jawiących się jako chore majaki głodowej gorączki starego heroinisty, którym Piątek wszakże był.
Jakub Zieliński
(jakub.zielinski@dlastudenta.pl)