Zdradzona - recenzja książki
2021-07-23 10:33:07Hollis Brite powraca w kontynuacji „Narzeczonej” autorstwa Kiery Cass. Co się stanie, kiedy młoda arystokratka opuści ojczyznę, by zamieszkać w kraju swojego wroga? Czy uda jej się dokonać zemsty na ludziach, którzy są przyczyną jej cierpień? Przeczytaj recenzję „Zdradzonej” i zobacz, jak potoczą się losy Hollis.
Opis fabuły
Wraz ze swoją nową rodziną Hollis przekracza granicę Isolty. Na miejscu zostaje wtajemniczona w ich knowania przeciwko królowi Quentinowi, który odebrał jej najbliższych. Pogrążona w rozpaczy dziewczyna zgadza się pomóc im w zdetronizowaniu okrutnego monarchy. Jednakże nie wszyscy cieszą się na jej wtajemniczenie. Kuzyn jej zmarłego męża, Etan, nie jest zachwycony tym faktem i nie omieszkuje powiedzieć tego Hollis prosto w twarz. Jednak zmuszeni do współpracy, postanawiają odłożyć swoje waśnie na bok. Zamiast tego skupiają się na planie – znalezieniu dowodów na występki, których dopuścił się król Isolty i wzniesieniu rodziny Northcott na tron.
Strata
Jednym z motywów, wokół którego toczy się akcja książki jest tragedia, która dotknęła Hollis w poprzednim tomie, czyli utrata ukochanego oraz rodziców. Jest to też powód, dla którego dziewczyna chce pomóc Northcottom w obaleniu króla. Jednakże obserwując poczynania głównej bohaterki można odnieść wrażenie, że nie został on do końca realistycznie przedstawiony. Przynajmniej nie w przypadku Hollis.
Widzimy, że dziewczyna cierpi, ale jest to pokazane tylko wtedy, kiedy fabuła tego wymaga. Poza wątkami dotyczącymi jej cierpienia, można by powiedzieć, że Hollis niczego nie straciła, ponieważ nie odbija się to wystarczająco na jej codziennym zachowaniu. Dodatkowo, po pierwszym tomie wiemy jak wielkie znaczenie miał dla niej Silas i jak bardzo nie do zniesienia była dla Hollis jego strata. Jednakże w drugim tomie nie przeszkodziło jej to w ponownym zakochaniu się do szaleństwa. Było to uzasadnione tym, że życie jest za krótkie, by zwlekać, ale chyba nawet najbardziej zagorzali wyznawcy zasady carpe diem zgodziliby się, że około tydzień po stracie męża to trochę za szybko, by wydawało się to realne.
Poczucie straty zostało już lepiej przedstawione w przypadku pozostałych postaci, szczególnie Scarlet i Etana. Widać je bardzo dobrze we wszystkich momentach, kiedy Scarlet nie jest w stanie rozmawiać o wydarzeniach, w których ona także straciła rodzinę, a wspomnienia z tej tragicznej nocy przychodzą do niej we fragmentach. U Etana przejawia się zdystansowaniem do wszystkich, nawet swoich bliskich, ponieważ stracił on ich już tak wielu, że nie chce więcej cierpieć. Te często bardzo małe momenty sprawiają, że bardziej potrafimy zrozumieć ich ból, niż to co czuje Hollis.
Droga na szczyt
Kolejną rzeczą, która może zawieść jest łatwość z jaką bohaterom przyszło pokonanie swoich wrogów. Jeden z nich sam się poddaje, a drugi ginie poprzez własną nieudolność, zanim bohaterowie zdążą choćby kiwnąć palcem. Było to dość niespodziewane rozegranie tego wątku, ponieważ każdy z nas zapewne spodziewał się walki, przynajmniej w jednym z tych przypadków. Niestety, pobłażanie bohaterom w obu sytuacjach sprawiło, że po odłożeniu książki pozostał pewien niedosyt, a zwycięstwo bohaterów wydawało się zbyt szybkie i niezasłużone.
Ocena końcowa
Książka była przyjemna w odbiorze i potrafiła utrzymać czytelnika w napięciu. Mieliśmy okazję także lepiej poznać Etana, którego postać już w pierwszym tomie była intrygująca, a jego romans z Hollis był dużym zaskoczeniem. Pomiędzy tą dwójką był większy magnetyzm niż między Hollis i Silasem w pierwszym tomie, aczkolwiek czas od tragicznego końca jednego związku do początku drugiego mógłby być trochę dłuższy. W przeciwnym przypadku, ciężko uwierzyć, że Hollis darzyła Silasa tak ogromnym uczuciem jak dziewczyna deklaruje.
Było wiele zaskakujących momentów, które sprawiły, że ciężko byłoby nazwać tę książkę nudną czy przewidywalną. Jednakże były też chwile, które odbierały wydarzeniom realizm, przez co ciężko było nie poczuć rozczarowania.
Ocena końcowa: 6/10
Izabela Szymańska
fot. materiały prasowe