Legenda poczciwej Syrenki
2007-07-17 11:30:00W myślach pojawiło się też pytanie, kto i po co napisał książkę o jeżdżących kawałkach blachy? (z góry przepraszam fanów motoryzacji). Biorąc pod uwagę bezowocność moich rozmyślań westchnęłam tylko i otworzyłam książkę, znikając na parę godzin. Wchłonęły mnie bowiem opowieści o czasach młodości moich rodziców i mojej. Książka Mórawskiego stanowi bowiem nie lada gratkę nie tylko dla zwolenników Syrenek czy szerzej - „czterech kółek”. To również łakomy kąsek dla historyków i socjologów, skupiających uwagę na zmianie ludzkiej świadomości, mentalności.
Autor z wielkim zaangażowaniem i drobiazgowością opisuje kolejne usprawnienia i zmiany w wyglądzie i wyposażeniu samochodu, a nawet... rajdy w których brała udział. Nie brakuje również zabawnych anegdotek i licznych zdjęć naszej syrenki. Wspomina także o latach świetności samochodu przypadających na rok 1961 a trwających do 1971, kiedy to po polskich drogach „śmigało” ponad 10 tys. egzemplarzy Syreny. Pojawiły się też pierwsze próby efektywnej komunikacji producenta z klientem – użytkownicy mogli nadsyłać uwagi odnośnie wad i zaobserwowanych usterek, które, o dziwo, brane były pod uwagę przy dalszych pracach.Wręcz z bólem czytałam o powolnej śmierci kultu Syreny wypieranej przez każdemu chyba znanego „malucha”. Ta marginalizacja udziału w rynku wiązała się również z postrzeganiem Syreny przez klientów. Z tak długo oczekiwanego samochodu – symbolu niezależności i zmian politycznych, stał się „brzydkim kaczątkiem” polskiej motoryzacji.
„Syrenko, Syrenko, księżniczko szos,
Gdy Ciebie widzę, jeży mi się włos (...)”
możemy ewentualnie rozważyć wstąpienie do klubu miłośników Syren. Wierzę jednak, że po książkę Mórawskiego sięgną nie tylko zrzeszeni fani. Dawny „krążownik szos” nie odejdzie zatem do lamusa, dopóki będziemy go pamiętać.
Recenzja sporządzona dzięki uprzejmości Wydawnictwa Trio