Recenzje - Literatura

Ze śmiercią mu do twarzy

2009-12-16 09:14:00

 Po co czytać kryminały, thrillery czy horrory z osobna, skoro można to wszystko znaleźć w jednej książce? Odpowiedź na to pytanie zapewne przyniesie nam najnowsza książka Łukasza Śmigla, która na pólkach księgarni pojawiła się 4 grudnia.  I akurat w tym przypadku reguła, że jeśli coś jest od wszystkiego, to jest do niczego, nie funkcjonuje.

Decathexis to w dosłownym znaczeniu jeden z etapów żałoby, podczas którego ostatecznie godzimy się z odejściem bliskiej nam osoby. To swoisty proces przeistoczenia w świadomości persony rzeczywistej w fantastyczną oraz pełne uzmysłowienie sobie, że wszelkie dotychczasowe relacje z denatem zostały ostatecznie zerwane. I nie bez powodu właśnie taki tytuł nosi najnowsza powieść Łukasza Śmigla.

Rok 1888 w Kirkucie, stolicy potężnego Kirkegaardu to czas religii Śmierci, która jako nieodłączny element wpisuje się praktycznie we wszystkie sfery ludzkiej egzystencji. Kult Kościoła Morii dyktuje warunki życia, którego celem najwyższym nie jest w żadnym wypadku zbawienie, ale właśnie wyczekiwana śmierć. Lecz kiedy ciała zmarłych zaczynają niespodziewanie ginąć, rozwiązania zagadki podejmuje się błyskotliwy naukowiec Jon Mathias Pendergast, zabierając nas tym samym  do świata, w którym granica miedzy tym, co jeszcze żywe, a co już martwe staje się zastraszająco cienka.

Jesteście już zaciekawieni, co dalej? Bo ja osobiście w pierwszej chwili nie byłam. Szczerze to zabierałam się do tej książki pełna obaw, czy to aby na pewno jest tak dobre, jak napisano na tyle okładki. Jakże wielkie było moje zaskoczenie po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Bowiem jak już czytać zaczęłam, tak przestać nie mogłam.

Sam autor mówi o sobie, że lubi eksperymentować starając się przy tym, aby jego książek nie dało się zamknąć w twardych ramach klasyfikacji. I muszę przyznać, że wychodzi mu to świetnie. „Decathexis" to swoista mieszanka, w której odnajdziemy coś z kryminału noir, coś z horroru, troszkę z atmosfery thrillera, parę elementów powieści płachty i szpady, a smaczku doda do tego szczypta fantastyki. To książka, której fabuła wciąga i nie pozwala się wydostać już od pierwszych kartek. Ale to mówię ja - miłośniczka tego, co straszne, krwawe i na pewno nie rzeczywiste.

Bo o „Decathexis" zdecydowanie należy powiedzieć jedno. Jeśli ktoś ma się za delikatnego estetę, którego uczucia urazi nawet szczypta brutalności, nie powinien zabierać się za tą książkę pod żadnym pozorem.  Śmigiel to fan tanatopraksji i tanatologii, a jego najnowsze dzieło zdecydowanie obnaża te dwie pasje. Plastyczność opisów rozpadających się zwłok, cały biologizm trupa czy wszelkie robactwo, które pożera nas po śmierci, znajdziemy na co drugiej stronie. Ale to jeszcze nic. Odrywanie fragmentów twarzy (bynajmniej nie osobie martwej), nierzadko obrzydliwe procedury towarzyszące procesowi chowania zmarłych, rozrywane tętnice, smród i bród - to znajdziemy również. Ale to tylko jako informacja dla wspominanych estetów.

Jeśli jednak za lekturę weźmie się fan gatunku, na pewno nie będzie zawiedziony. Autentyzm  wszystkiego, o czym pisze Śmigiel, jest wprost zaskakujący, aż chce się otworzyć PWN i szukać szczegółowych informacji o Kościele Morii. Jego zainteresowanie tematyką śmierci owocuje rzetelnością i drobiazgowością opisów. Co prawda, nie mogę powiedzieć, że wszystko, co na temat ludzkiego truchła napisał jest prawdą, ale to z prostej przyczyny - ja na tanatologii (czyli nauce o objawach śmierci) oraz tanatopraksji (nauki dotyczącej procesu zajmowania się ciałem umarłego) po prostu się nie znam.

Pochwalić należy też pomysł na głównego bohatera - tanatologa Jona Pendergasta. Nie jest to typ wszechwiedzącego naukowca, który poza swoją wiedzą uzbrojony jest jeszcze w jakieś nieziemskie umiejętności, śpiewa, gra i na dodatek genialnie włada bronią, a kobiety kleją się do niego na każdym kroku. To bohater z krwi i kości, który sam nazywa siebie czasem sierotą. Nie zna się na wszystkim, ulega pasjom, jak dostanie po mordzie to się zachwieję, a szpady do ręki lepiej brać nie powinien.

Moim skromnym zdaniem „Decathexis" powinno znaleźć się na półce domowej biblioteczki koło takich nazwiska jak Ćwiek, Kossakowska czy Piekara, mimo różnicy gatunku.  Bowiem to, co wyjdzie spod ich pióra, czyta się jednym tchem i nie zgaduje się, co będzie na następnej stronie. Podobnie jak z najnowszą książką Łukasza Śmigla, który jest najlepszym przykładem, że to nie wiek idzie koniecznie w parze z doświadczeniem i umiejętnościami.

Łukasz Śmigiel, „Decathexis", seria Mroczny Świat, wyd. Grasshopper; premiera 4 grudnia 2009

Magdalena Tyrka
(magdalena.tyrka@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: Decathexis recenzja łukasz smigiel opinie
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • nic dodać nic ująć [0]
    Alien
    2009-12-18 08:48:03
    Bo nie ma czego dodawać ani czego ujmować. Recenzja napisana tak apetycznie (jakkolwiek to zabrzmiało na tle opisów nie przeznaczonych dla wrażliwych), że nie oprę się sięgnięcia po tę pozycję. Tylko cieszyć się nam pozostaje, że przybywa kolejny autor młodego pokolenia nie bojący się wyzwań, pragnący uniknięcia zaszufladkowania i sięgający po tematykę, która zawsze wzbudza kontrowersję, strach i niepokój. A wracając do recenzji - gratuluje, zaintrygowała forma i treścią wiec jakże nie sięgnąć po źródło jej inspiracji.
  • Świenie napisane [0]
    Tami
    2009-12-16 14:00:35
    Świetna recenzja! Szczególnie w porównaniu do reszty;] Gratuluacje
Zobacz także
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Polecamy
Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Hikikomori. Historie o uciekaniu w samotność
Hikikomori - recenzja książki

Pola Rise podjęła się wykonania niezwykłego projektu. Czy warto po niego sięgnąć?

Ostatnio dodane
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Popularne
Hanna Lemańska nie żyje
Hanna Lemańska nie żyje

W niedzielę 31 sierpnia 2008 roku zmarła Hanna Lemańska-Węgrzecka autorka "Chichotu losu", "Aneczki" oraz "Jak będąc kobietą w dowolnym wieku zepsuć życie sobie i innym. Poradnika dla początkujących".

Fenomen Christiana Greya
Fenomen Christiana Greya

"50 twarzy Greya" to bestseller ostatnich miesięcy. Na czym polega fenomen książki i dlaczego kobiety niemalże każdego kontynentu zachwycają się Panem Greyem?

Brak zdjęcia
Ch. Bukowski - Najpiękniejsza dziewczyna w mieście

Można zakończyć robienie laski na kilka różnych sposobów. Można na przykład połykać i nie połykać. Charles Bukowski, natomiast robi czytelnikowi laskę, a następnie pluje mu jego własną spermą w twarz. A ten się jeszcze z tego cieszy.