Pozytywne rozczarowanie
2010-03-08 09:15:23Kiedy „Trafiona – zatopiona” wpadła mi w ręce, moim pierwszym pytaniem było, czy powinnam znać to nazwisko? I choć wydało mi się ono dziwnie znajome, ciężko było mi skojarzyć je z konkretnym tytułem. Jednak znane nazwisko to jeszcze nie wszystko, pomyślałam, w końcu każdy kiedyś musiał zacząć i nikt nigdy nie był od początku sławny. Także moje nastawienie do książki było jak najbardziej pozytywne. Niestety, po lekturze pierwszych 100 stron mój zapał nieco osłabł.
Kup książkę>>
Bo niby, co jaj mam napisać? Że wylewa Wisła, zalewa pół Warszawy, a tym samym w zaskakujących okolicznościach splatają się losy czterech nieznajomych osób? I że w tych jakże niecodziennych warunkach zaczynają snuć refleksje, jakich do tej pory nie mieli, a ich życie całkowicie zmienia swój bieg? Toż to banał nad banały, nie trzeba niczego czytać, aby na to wpaść. I naprawdę byłam gotowa tak właśnie napisać – że nie ma po co sięgać po tę książkę. Jednak po przeczytaniu kolejnych 100 stron, doszłam do wniosku iż byłoby to zbyt banalne, zbyt uproszczone.
Zacznijmy więc od samego początku. „Trafiona – zatopiona” to historia czterech nieznajomych i kompletnie różnych osób. Łączy je jednak jedno – dojmujące poczucie osamotnienia. Każde z nich na swój sposób utknęło w błędnym kole codzienności, zamknięte czy to w ramy narzuconych ról, czy też w kleszczach własnych lęków oraz traum z przeszłości.
Besia to trzydziestoparoletnia kobieta, można powiedzieć kura domowa. Niepracująca, na utrzymaniu męża onkologa, swoje życie podporządkowała roli matki, wzorowej żony oraz synowej. Szkoda tylko, że dla teściowej i tak wszystko zawsze jest nie tak, a mąż praktycznie jej nie zauważa.
Agata to młoda studentka, która niedawno przeniosła się ze wsi do Warszawy. I tak naprawdę wciąż nie wie gdzie jest jej miejsce. Czy na wsi, w rodzinnym domu, którego nienawidzi, wśród rodziny tak obcej? Czy może w stolicy, gdzie panujący styl życie zdaje się być dziwaczny, obcy, niezrozumiały?
Chudy to chodząca kulka strachu, student nieprzystający do otaczającej go rzeczywistości, hipochondryk, któremu wydaje się, że słyszy ludzkie myśli. Opętany strachem przed własną śmiercią musi nagle zmierzyć się ze swoimi lękami.
Zostaje jeszcze Tomek – chirurg onkolog, pracoholik, który pracuje także w domu, śpi po trzy maksymalnie cztery godziny na dobę, perfekcjonista poświęcający własne dobro w imię wyższych celów, który tak na dobrą sprawę nie zna swojej najbliższej rodziny.
Fryczkowska w swojej książce w bardzo subtelny i delikatny sposób porusza problemy doskonale znane nam z szarej codzienności. Bowiem „Trafiona-zatopiona” to jednocześnie współistniejące cztery kompletnie różne obrazy. Pierwszy – małżeństwo z dziesięcioletnim stażem, w którym wygasa płomień namiętności, a wkrada się smutna rutyna. To także dramat kobiety, która przestaje być piękna i czynna zawodowa w chwili, gdy przepada w praniu, gotowaniu i sprzątani, zaniedbując siebie i swój związek. To również historia mężczyzny, który dla swojej żony decyduje się na białe małżeństwo i całkowicie poświęca się pracy, aby zapewnić rodzinie jak najlepsze warunki finansowe. To także obraz wsi, na której nikt nie zwraca uwagi na lęki dzieci, na dziejącą się im krzywdę, zaś rodzina milczy i ogranicza się jedynie do ogrywanie odgórnie ustalonych ról. Książka to także opowieść o chłopcu, którego matka wpędza w paniczny strach przed życiem, zaszczepiając w nim jednocześnie dogłębne przeświadczenie o niechybnej, rychłej śmierci. I nagle wylewa Wisła, zalewa pół Warszawy zmieniając tym samym życie czwórki bohaterów w zaledwie dwa dni.
Muszę to przyznać – ta książka pozytywnie mnie rozczarowała. Szykowałam się na nudną, przewidywalną opowiastkę, a tak na dobrą sprawę dostałam piękną opowieść o nas – ludziach miotanych swoimi lękami. Ale jest szczęśliwe zakończenie, więc może czeka nas ono również i w rzeczywistości?
Anna Fryczkowska, "Trafiona - Zatopiona", Wydawnictwo Grasshopper, premiera 29 stycznia 2010
Magdalena Tyrka
(magdalena.tyrka@dlastudenta.pl)