"Reder44" - Piotr Czarnecki prezentuje powieść wojenną z gatunku political fiction
2020-02-17 13:23:27Już 27 lutego 2020 do sprzedaży trafi książa Piotra Czarneckiego pt. "Reder 44". Jest to powieść z gatunku political fiction, w której poznamy alternatywną historię II wojny światowej. Bohaterowie zostają rzuceni w wir wojennej zawieruchy. Krwawe bitwy, intrygi, wielka polityka, działania wywiadów i bezwzględnych szpiegów to dopiero początek!
O książce
Losy fikcyjnych bohaterów mieszają się z sylwetkami słynnych postaci historycznych tamtych czasów. Spotkamy tu takie nazwiska jak Heinrich Himmler, Otto Skorzeny, admirał Wilhelm Canaris, Józef Stalin, Stanisław Mikołajczyk czy generał Władysław Anders.
Porywające sceny batalistyczne, świetnie poprowadzone dialogi, mnogość szczegółów i opisów czynią z tej książki kawał dobrej, rasowej prozy. To wciągająca opowieść, którą czyta się niemal jak scenariusz filmu!
Czy bohaterom uda się odwrócić losy wojny? Czy przechytrzą śmierć, a może nawet odnajdą miłość?...
Dane techniczne
Tytuł: Reder 44
Autor: Piotr Czarnecki
Wydawnictwo: Neptun
Rok wydania: 2020
Okładka: Miękka klejona
Liczba stron: 316
Format: 14,8 cm x 21 cm
ISBN: 978-83-66535-00-8
Strona www: reder44.pl
Przeczytaj fragment
Przebyli już ponad połowę polany i zbliżali się do zagajnika, gdy nagle zza drzew wyłoniło się, niczym duchy, dwóch Niemców z wymierzoną w nich bronią. Był to Reichssicherheitsdienst z psem, patrolujący to wzgórze. Normalnie miał być w tej okolicy za dwadzieścia minut, ale dzisiaj pechowo, nie wiedzieć czemu, znaleźli się tu wcześniej. Reder przystanął i szybko ocenił sytuację. Strażnicy stali z bronią gotową do strzału, równie zaskoczeni spotkaniem co oni. Wielki owczarek niemiecki zaczął warczeć i ujadać w ich kierunku. Szarpiąc i wyrywając się na smyczy, kłapał wielkimi zębiskami.
– Halt – rozkazał stanowczym głosem, unosząc wyżej lufę karabinu, dowódca patrolu. Wielki Niemiec z czerwoną twarzą, małymi i głęboko osadzonymi oczami badał ich przebiegłym i nerwowym wzrokiem. – Co tu robicie? To zamknięta strefa – kontynuował.
– Chyba zabłądziliśmy, szukamy koszar. Dzisiaj przyjechaliśmy, przydzielono nas do ochrony – odparł Reder. – To nasze papiery – dodał, wyciągając przepustkę i kierując się w stronę Niemców.
– Jak to zabłądziliście? Po co schodziliście z drogi między posterunkami? – zadawał kolejne pytania strażnik. Był zaniepokojony sytuacją, a kilku obcych w pilnie strzeżonym miejscu, gdzie nie powinno być nikogo poza patrolami, wzbudziło jego podejrzliwość. Teraz spostrzegł jeszcze zbliżającego się do wszystkich Pieniążka, co dodatkowo go podenerwowało. Podszedł do swojego partnera trzymającego ujadającego psa i ciszej powiedział: – Pilnuj ich, coś mi tu nie gra.
Jego Kompan szeroko rozstawił nogi i jeszcze mocniej zacisnął ręce na broni.
Reder szedł do nich powoli, trzymając w wyciągniętej ręce dokumenty. Przepustki nie są ważne w tej strefie. Niemiec za chwilę ich rozbroi i odprowadzi do dowództwa, gdzie padną ich lewe dokumenty i przykrywka. Postanowił działać szybko i zdecydowanie. Zbliżał się do patrolu z przodu od swojej lewej strony, za nim szedł Sawicki. Przepustka, którą machał, nic im nie da, ale postanowił ją wykorzystać, by zając czymś dowódcę patrolu. Był już metr od nich. Owczarek ujadał niczym cerber, tocząc pianę z pyska, a napięcie potęgowało się wraz ze zmniejszaniem się odległości pomiędzy nimi. Reder specjalnie podszedł tak, że musiał przejść przed strażnikiem z psem, by podać dowódcy dokumenty. Jeszcze krok i stanął przed pierwszym Niemcem, jednocześnie podając dowódcy papiery. Zrobił to tak, że na ułamek sekundy zasłonił idącego za nim Sawickiego. Dowódca skupił się na papierach, odbierając je od porucznika, a drugi Niemiec wychylił się w prawo, żeby spojrzeć na Sawickiego, jakby wyczuwając podstęp. Było już jednak za późno. Sawicki, korzystając z chwilowej zasłony porucznika, błyskawicznie podniósł broń do ramienia, wycelował i w momencie gdy Niemiec wychylił się zza Redera, strzelił dwa razy. Rozległ się trzask zamka karabinu i cichy świst kul wychodzących przez tłumik. Pierwsza kula trafiła Niemca w bark. Druga poszła wyżej, weszła nad okiem, roztrzaskując czaszkę i zalewając resztę twarzy krwią. Trafiony padł jak rażony piorunem, wypuszczając z ręki psa, który niechybnie skoczyłby do gardła porucznika, gdyby nie to, że trafiła go następna szybka seria Sawickiego. Zaskowyczał i padł na ziemię w kałuży krwi. Gdy rozległ się świst strzałów, Reder błyskawicznie przyskoczył do dowódcy patrolu, podbijając jego broń do góry. Jednocześnie drugą ręką dobył nóż, który szybkim ruchem wbił Niemcowi w krtań. Ten, zaskoczony niespodziewanym atakiem przeciwnika, zdążył tylko złapać rękę Redera z nożem wbitym w jego szyję i charcząc głośno, rozpaczliwym ruchem próbował odciągnąć rękę napastnika. Jednak bez skutku. Topiąc się we własnej krwi, dławiąc i dusząc, zdążył jeszcze spojrzeć zrozpaczonym wzrokiem w oczy Redera, jakby błagając o pomoc, po czym upadł. Chwilę jeszcze jego ciałem targały konwulsje, po czym znieruchomiał. Nastała cisza.
MD/ip
fot. materiały prasowe