Pierwsza dama polskiej historii sztuki znowu pisze
2009-01-23 10:49:14Podzielając pogląd Rudolfa Arnheima o tym, że nasze oczy zostały zdegradowane do roli instrumentów pomiarowych i rozpoznających, autorka tropi i wskazuje te elementy w naszym postrzeganiu świata, które na przestrzeni wieków zostały wyeliminowane lub zignorowane przez konwencje kulturowe. W książce obraz jest nie tylko punktem wyjścia nowych sposobów widzenia i interpretacji świata, ale staje się też narzędziem do poznania mechanizmów naszej kultury i przyjętych przez nią nawyków percepcyjnych.
Maria Poprzęcka jest dyrektorem Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego, kieruje też Zakładem Dziejów Myśli o Sztuce oraz Podyplomowym Studium Muzealniczym. Głównym przedmiotem jej zainteresowań jest malarstwo XIX wieku. Bardzo istotne dla niej są zagadnienia metodologiczne i aksjologiczne.
Fragment książki:
Nie tylko widzimy, także jesteśmy widziani. Tracimy wówczas dominującą pozycję podmiotu patrzącego, stając się kimś wystawionym na pokaz, bezbronnym przedmiotem czyjegoś spojrzenia. Fenomen „złego oka” – przynoszącego nieszczęście malocchio – obecny w wielu kulturach, jest zaledwie jednym ze świadectw mocy przypisywanej spojrzeniu i lęku przed nim. Zabija nie tylko śmiercionośny wzrok Meduzy czy bazyliszka, ale także miłosne spojrzenie Orfeusza. Stąd tyle tak krańcowych emocji budzi świadomość, że oto ktoś na nas patrzy. Od maniakalnej obawy przed byciem śledzonym po dewiacyjny ekshibicjonizm – te skrajne, chorobliwe objawy świadczą, jak silne i biegunowo odmienne mogą być psychiczne reakcje na fakt bycia przedmiotem czyjegoś oglądu. Psychologia wskazuje na skopofilię – chęć bycia widzianym, i skopofobię – obawę przed czyimś wzrokiem, jako na jedne z podstawowych stron ludzkiej psyche. I jest wreszcie samopostrzeganie – widzenie naszego własnego odbicia w lustrze lub innej lśniącej powierzchni. Lustro chwyta zarówno nasze spojrzenie, jak i nasz obraz.