Za nami premiera "Empuzjonu" i spotkanie z Olgą Tokarczuk we Wrocławiu [Relacja, FOTO]
2022-06-03 10:50:39Dwa i pół roku – tyle trzeba było czekać na nową powieść Olgi Tokarczuk. Dla fanów mogła okazać się to wieczność. Należy jednak przyznać, że sam proces pisania, zbierania informacji i wgłębiania się w temat, może stać się mozolnym ale wartościowym czasem. Noblistka, dzień po odebraniu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, spotkała się z czytelnikami w Hali Stulecia, by w rozmowie z Ryszardem Koziołkiem, udzielić odpowiedzi na nurtujące pytania dotyczące książki „Empuzjon”.
Zobaczcie zdjęcia z tego wydarzenia >>
Kto to będzie czytał?
"Kto to będzie czytał?" - takie pytanie padło ze sceny nie raz. Pierwsza zadała je redaktor naczelna Wydawnictwa Literackiego, Jolanta Korkuć, która odważnie wypowiedziała się na temat książki Tokarczuk, ale równie pięknie mówiła o samej literaturze i jej celu. Wspomniała także o jubileuszu, który był obchodzony w ubiegłym roku, a dotyczył on dwudziestolecia współpracy Wydawnictwa Literackiego z Olgą Tokarczuk. Podkreśliła dumę, jaka towarzyszy całemu zespołowi z racji nawiązania tak owocnej relacji, ale również złożyła podziękowania za zaufanie oraz życzenia na dalszą, rozwijającą się karierę pisarki.
Odpowiedź na postawione pytanie udzieliła się sama. Tłumy zbierały się w Hali od godziny 18:00, a należy dodać, że spotkanie rozpoczęło się o 19:15. Kto będzie czytał? Z pewnością połowa tych, którzy zajęli krzesełka w środku i uważnie słuchali mądrych słów płynących ze sceny. Pisarka nie ukrywała, że ową wątpliwość sama poddała pod rozważania aż dwa razy. „Empuzjon” zaczęła pisać w czasie pandemii, kiedy świat stanął w miejscu i nie było wiadomo do końca, gdzie zmierza. To był pierwszy moment, a drugi pojawił się stosunkowo niedawno, bo wraz z wybuchem wojny w Ukrainie.
Okazuje się jednak, że książki pozostają świetnym lekarstwem w każdym czasie. Warto zwrócić szczególną uwagę na to, bo kolejka po nabycie „Empuzjonu” w Hali Stulecia była równie pokaźna, co tłum przed sceną. A dodać do tego należy sznur osób ustawionych po autograf od pisarki. Ale jak powiedziała Tokarczuk: „Będę podpisywać do nocy”.
Empuzjon, czyli co, kto, jak?
Sam tytuł budzi niemałe zaciekawienie, a więc nic dziwnego, że padło pytanie o znaczenie i pomysł. Tokarczuk wyjaśnia, że to słowo jest wynikiem cudów, które czasem zdarzają się w trakcie pisania. Nie można tego nijak wytłumaczyć, to się po prostu dzieje. Pisarka podała jednak definicję tego pojęcia: „Empuzjon jest pewną produkcją asocjacyjną umysłu”. Nawiązała również do starożytnych sympozjonów – uczt, zakrapianych winem, organizowanych wyłącznie dla mężczyzn. Kobiety nie miały tam wstępu na równi z panami, a jedynie mogły ich bawić tańcem, śpiewem lub innymi usługami. Nie mogły wypowiadać swojego zdania, bo „kobiety nie filozofują”.
Olga Tokarczuk zapewniła także, że przy uważnym wczytaniu się w jej powieść, będzie można się dowiedzieć, dlaczego kobiety nie zatrzymują się na dłużej przy danych zagadnieniach, dlaczego nie myślą tyle, co mężczyźni. Czy rzeczywiście wynika to z faktu, że mają mniejszy mózg lub są guzdrałami albo imitacją człowieka? Takie informacje będzie można odnaleźć w powieści. Skąd takie rozważania? Stąd, że w literaturze powiela się obraz świata, w którym kobiety sa milczącą połową. Nie są traktowane jako podmiot, a jeśli już, to ukazane są jako te, które uwikłane są w romanse i konktaty z mężczyznami. Nie zajmują poważnych stanowisk.
Pisarka skupiała się przede wszystkim na problemie poszukiwania tożsamości, zwłaszcza kobiet. O swoich doświadczeniach mówiła tak: - Według mnie jest też tak, że kobieta nie może się wesprzeć na literaturze, ponieważ zawsze dostaje gotowce, gotowe wzory do powielania. W związku z tym, ja pamiętam swój moment, kiedy zaczynałam czytać w szalony sposób. Nie znajdowałam tam lustra do budowania swojej tożsamości. Musiałam się budować w dziki sposób, jak dzikie mięso. Musiałam wyciągać z tego wszystkiego, co przeczytałam, te wszystkie rzeczy, które sa dla mnie ważne i które zbudują mnie urodzoną biologicznie jako kobietę, w jakiś byt ludzki, który będzie miał też głos i będzie mógł coś powiedzieć. Ta książka jest napisana z tego pierwszego obrazu, z zadania, jakie stawia przed dziewczynką cała klasyczna literatura.
Ta książka ma w sobie gniew
Ryszard Koziołek zwrócił uwagę na emocje i nastroje, która panują w historii. Wyraźnie wskazał, że w powieści odczuwa się niezgodę, gniew, bunt ale nie zabrakło też miejsca na śmiech. Szczególnie widać to w wykreowanych postaciach, które z jednej strony są straszne, ale mają w sobie też radość. Rozczulają sobą, choć w swych poglądach na temat kobiet nie można ich zachwalać. Stąd też na stronach książki odnaleźć można skrajnie antykobiece fragmenty literatury, filozofii, socjologii, a nawet polityki.
- One nie są takie skrajne znowu. Moim odkryciem, kiedy siadałam do koncepcji „Empuzjonu”, odkryciem, które być może późno trochę przychodzi, bo przecież jestem już dojrzałą kobietą, jest uświadomienie sobie, jak bardzo wszystkie teksty kultury są przesiąknięte mizoginią. Jak dowcipy, jak powiedzenia, jak oczekiwania, obrazy i wyobrażenia, a w końcu jak konkretne zapisane teksty, które dajemy do czytania swoim dzieciom, sączą truciznę. Żyjemy w kulturze, która jest z zasady mizoginistyczna - mówiła pisarka.
Dodała również, by nie odstraszyć tym przykrym wyobrażeniem o prezentowanej rzeczywistości, że książka ma w sobie sporą dawkę humoru. Nie jest tak, że wszystko jest w niej czarno-białe, a atmosfera w niej panująca przypomina tylko nostalgiczne i melancholijne chwile. „Śmiejecie się z „Empuzjonu” – wyznała Tokarczuk.
Końcowe pytanie skierowane do pisarki, czy potrafi pomyśleć lepszą przyszłość, zakończyło spotkanie. Po długim i niepokojącym namyśle, autorka odpowiedziała: - Tak. Myślę, że jestem w stanie pomyśleć lepszą przyszłość. Powiem paradoksalnie – ta lepsza przyszłość może się właśnie wykuć z tego zamieszania, zamętu i chaosu, który teraz przeżywamy (…). Może doprowadzamy do takich skrajnych sytuacji, jaką jest wojna i może trzeba przeżyć pandemię, żeby zdać sobie sprawę z tego, że bez zmiany dotychczasowego porządku, ten świat zginie. Może powinniśmy traktować to, czego doświadczamy teraz, jako dzwony, które nam biją i nawołują nas, żeby się obudzić i zmienić nadchodzącą przyszłość.
Klaudia Kowalik
fot. Krzysztof Zatycki