Szminka w wydaniu V.I.P.

Otwarcia stylowych restauracji, pokazy mody, czerwone dywany - świat wielkich pieniędzy, wielkich interesów, a zarazem królestwo ułudy i targowisko próżności. Dla wielu z nas blask reflektorów i konto wypełnione tzw. "zerami po przecinku" to marzenie, życiowy cel. Dla innych z kolei utrata intymności, nieczyste rozgrywki i donosicielstwo stanowią przekleństwo.

Niezależnie od stosunku do high life, chętnie przyglądamy się ludziom z gatunku V.I.P, pławiąc się w splendorze nawet wtedy, kiedy oddziela nas od nich szklany ekran.

To właśnie na ekranie TVP po raz pierwszy poznałam potężne i olśniewająco piękne mieszkanki Manhattanu - Nico, Wendy i Victory. Serial „Szminka w wielkim mieście" będący niemalże repliką „Seksu w wielkim mieście" kusił, uwodził i rozpalał pragnienia o światowej sławie i wielkiej karierze.

Lektura książki na podstawie której powstał serial, jest równie ekscytująca sprawiając, iż autorka Candace Bushnell staje się specjalistką od wielkiego świata biznesu rządzonego przez kobiety. „Szmince..." daleko jednak od feministycznego manifestu, to raczej pochwała kobiecości, miękkiego stylu prowadzenia interesów i powiew świeżości w wielkim akwarium pełnym naszpikowanych testosteronem rekinów.

Bohaterki książki to przebojowe businesswoman i mimo, iż nieobce im są ludzkie rozterki to rozwijają swoje kariery ciesząc się przy tym z każdej minuty życia. Nico świeci triumfy na rynku wydawniczym kształtując gusta i światopogląd setek kobiet, czytelniczek popularnego magazynu. Zdolności menedżerskie nie wykluczają bycia wspaniałą matką i oddaną, troskliwą żoną. Choć po latach małżeństwa namiętność w związku opadła, a na horyzoncie pojawia się przystojny model (i gorący romans), to jednak Nico potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie o wartości istotne w jej życiu.

Wendy to odnosząca sukcesy producentka filmowa, żelazną ręką trzymająca pracowników wytwórni i prowadząca ich do sukcesu (czyt.: Oscara). Jednocześnie to przeciętna, czasami nieporadna matka, którą przerastają przyziemne problemy i kłopoty małżeńskie.

Najbardziej spektakularna kariera przypadła niezależnej Victory, kobiecie, która zawsze wie, czego chce. Żyje w zgodzie z sobą, chwyta każdą nadarzającą się okazję, jest otwarta, szczera i nie skażona przez zblazowany wirus miliarderów. Jej projekty zdobią ciała najpiękniejszych kobiet, a nowatorstwo, świeżość i kobieca linia projektowanych przez nią kreacji sprawiły, że świat legł u jej stóp.

Żadna z bohaterek nie jest idealna i w tym tkwi chyba oszałamiający sukces Bushnell. Stworzyła realne kobiety, pełne wątpliwości i chwilowych słabości, będące jednak wzorem przywódców. Mimo kolorowego, czasami tandetnego tła jakim jest Manhattan w wydaniu dla bogatych, Nico, Wendy i Victory nie są plastikowymi i głupiutkimi lalkami. Dlatego tak chętnie widzimy się na ich miejscu, w ich ciuchach, domach i...u boku ich mężczyzn.

Justyna Gul
(justyna.gul@dlastudenta.pl)