Recenzje - Literatura

Pić, pisać czy kochać, czyli pijacki happy end

2006-02-02 00:00:00

 

Alkohol w naszej kulturze gości często. Podobno Polak zawsze znajdzie okazję, by za coś wypić. Jednak we współczesnej literaturze polskiej problem alkoholizmu pojawia się raczej przy okazji jakiegoś wątku, rzadziej jako temat główny. Jerzy Pilch swoją powieścią „Pod mocnym Aniołem” niewątpliwie wypełnia tę lukę. O tym, że zrobił to dobrze świadczy chociażby przyznana mu w 2001 roku nagroda NIKE.

Co prawda nie jest to jedna z tych książek, z którymi spędzamy całą noc przy zapalonym świetle, bo nie możemy zasnąć, dopóki nasz wzrok nie spocznie na ostatnim zdaniu. Nie przerzucamy nerwowo kolejnych kart z pytaniem na ustach: Co dalej? Mimo to opowieść Jurusia alkoholika urzeka nas w pewien sposób i sprawia, że chcemy poświęcić jej nasz drogocenny czas. Dużym atutem wydaje się doskonałość językowa, stylistyczne wyczucie autora, żartobliwe refleksje. Niemal filozoficzne dylematy bohatera dotyczące marności pijaka, który nie pije lub lista powodów, dzięki którym spożycie alkoholu nabiera sensu to tylko niektóre z humorystycznych perełek autora.

'Pod mocnym Aniołem' śmiało uznać można także za doskonałe studium alkoholizmu inteligenckiego. Bo nie zapominajmy, że Juruś jest pisarzem, pasjonatem słowa, a nie jakimś przeciętnym pijaczyną, który bełkocze pod nosem. We wnętrzu bohatera toczą walkę dwa wielkie nałogi: słowo i alkohol. Słowo zwycięża. Pierwszy happy end mamy więc za sobą. Właśnie dzięki tej wielopłaszczyznowości uzależnienia - z jednej strony pociąg do alkoholu, z drugiej rozsmakowanie w języku - powieść wiele zyskuje. Literatura jako sposób na życie i tęsknota za trzeźwym czytaniem okazały się dobrym powodem, aby spróbować odbić się od dna. Wielce zaszczytna to rola dla słowa pisanego, a przedstawiona na tyle przekonywująco, że przez chwilę ulegamy złudzeniu, jakie stwarza. Czar nie pryska szybko, bo narracja toczy się wartko, a sam narrator w swojej opowieści posługuje się językiem literackim. Taka kreacja przekonuje nas jeszcze bardziej do tego, że pragnienie pisania, sprawnego wysławiania się dla pisarza alkoholika może stać się źródłem siły, dzięki której przezwycięży on nałóg. Świadczy o tym błyskotliwe wyznanie bohatera:
„(…) jak piję, to nie piszę, a jak piszę to nie piję”.

Druga bitwa, w której przeciwnikiem alkoholu staje się miłość do kobiety wypadła już dużo słabiej. Czytelnik prawdopodobnie niezbyt łatwo uwierzy, że alkoholik po dwudziestu latach picia, ten, który właśnie po raz osiemnasty ląduje na oddziale dla deliryków, jest w stanie porzucić nałóg dla jakiejś młodej kobietki. Pomysł ten wydaje się nieco banalny i ckliwy. Ale nie da się ukryć, że ma swoje rynkowe uzasadnienie. Polacy bowiem kochają i alkohol i szczęśliwe zakończenia historii miłosnych, o czy świadczy chociażby taka popularność w naszym kraju komedii romantycznych. Tym samym Pilch, sytuując zakochanego Jurusia (po tylu stronicowych zmaganiach z wódką!) wśród sierpniowych pól z ukochaną, pozyskał sobie wielu zwolenników. Aż chciałoby się powiedzieć: Na zdrowie! Bo jeśli ktoś tak lubi, to czemu nie.

Za niewątpliwą zaletę powieści uznać należy to, iż oddaje ona bardzo wyraziście obraz alkoholika i sposób jego myślenia. Portretuje kilka typów ludzi uzależnionych, ich zachowanie, przygotowania do alkoholowej uczty. Kuriozalna metoda przyrządzania denaturatu przez Don Juana Ziobro może naprawdę zaskoczyć nawet doświadczonych smakoszy trunków. Opowieść Jurusia potwierdza także utarte mity o pijaku kłamcy, dla którego kłamstwo jest chlebem powszednim, a wyznanie prawdy to akt rozpaczy. Obserwujemy przebieg terapii, życie szpitalne, pogrzeb jednego z deliryków, destrukcyjny wpływ alkoholu na ludzki organizm, a wszystko to opisane zostało z zadziwiająca dokładnością. Realność tego świata do nas przemawia. Znamienny wydaje się fakt, iż sam autor przeszedł przez piekło alkoholizmu, nie chce on jednak, aby jego książkę odczytywano biograficznie:
„(…) jeśli ja konstruuję postać i jeśli nawet jest to postać wzorowana na mnie samym, jeśli nawet tak jak ja pije i jeśli nawet ma na imię Juruś, to i tak ta postać nie jest mną, na Boga!”.

Historię Jurusia można odczytywać także jako zwycięstwo człowieka nad swoimi słabościami. Optymistyczny finał daje nadzieję, że czasem nawet wbrew opinii znawców wiele można osiągnąć. Nie ważne więc, w jaki sposób bohaterowi udało się wyjść na prostą ścieżkę -  czy dzięki miłości do języka, czy do kobiety - ważne, że zawsze istnieje szansa. Powieść Pilcha choć porusza problem w naszym społeczeństwie wciąż nie do końca oswojony, niesie ze sobą sporą dozę optymizmu i wiary w ludzkość. A taka literatura zawsze odnajdzie grono zwolenników.

Joanna Gauden (joanna.gauden@dlastudenta.pl)

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Polecamy
Hikikomori. Historie o uciekaniu w samotność
Hikikomori - recenzja książki

Pola Rise podjęła się wykonania niezwykłego projektu. Czy warto po niego sięgnąć?

KsiąÅźka
Wszystko, czego ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem - recenzja książki

Nowa książka Mikołaja Marceli o tym, jak wkroczyć w dorosłe życie po okresie nastoletnim.

Ostatnio dodane
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.