Recenzje - Literatura

"Obecność" w świecie niematerialnym

2009-04-07 13:56:19
 Arthur Miller uznawany jest za jednego z najwybitniejszych amerykańskich dramaturgów XX wieku – rozgłos przyniosły mu przede wszystkim sztuki: „Śmierć komiwojażera” i „Czarownice z Salem”. To także scenarzysta i prozaik. W jego życiu prywatnym największą ciekawość budzą lata 1956-61; pisarz był wówczas mężem Merlin Monroe.

Bujne życie, ocierające się o hollywoodzki blichtr, mnogość doświadczeń, refleksja czasu starości – to wszystko zaowocowało stworzeniem błyskotliwych opowiadań, publikowanych m.in. w „The New Yorker”, „Harper’s” czy „Esquire”. Miller starał się w nich uchwycić pewne chwile życia, które wymykają się słowom, dla nas stanowią natomiast osobiste rewolucje. Mogą to być rewolucje radosne – otwierające furtki ku dotąd nieznanym, pozytywnym doświadczeniom i emocjom, mogą być boleśnie pouczające, przypominać memento, iż człowiek uczy się przez całe życie. Autor zdaje się pokazywać, że najważniejsze momenty życia to niekoniecznie śluby, narodziny, pogrzeby – wydarzenia upamiętniane rocznicami. Owe rewolucje spadają na nas tak niepostrzeżenie, że sami mamy problem z ich zdefiniowaniem.

Ciężko jest opisać przejście, gdy człowiek z dziecka stał się dorosłym. Czy stało się to w chwili pierwszego pocałunku, zawodu, utraty bliskiej osoby… Jak wyglądał ten dzień? Ostatnie chwile dzieciństwa pewnego chłopca (opowiadanie „Buldog”) to wyprawa z domu do posesji kobiety sprzedającej psy. Dzień wcześniej myśli nastolatka zaprzątały 3 dolary, które miał wydać na moręgowatego buldoga, o którym przeczytał w ogłoszeniu. Dzień później głowę chłopca zawładnęły zupełnie inne sprawy.

W opowiadaniu „Występ” poznajemy Harolda Maya. Jedna decyzja, określenie swojego artystycznego „ja” spowodowało, że słynny tancerz „z blond włosami rozdzielonymi dokładnie pośrodku, w rogowych okularach, na zdecydowanie okrągłych chłopięcych oczach i wiecznie zdziwionym spojrzeniu” zamienia się w zadumanego artystę ze zmarszczkami wokół oczu. Tytułowy występ, którego historię wyjawi May, był (prawdopodobnie) „szczytowym osiągnięciem jego życia, haczykiem, który połknął i wciąż nie mógł go wykaszleć”. Pamiętny taniec nie był zwykły. Warto dowiedzieć się, co wtedy nastąpiło, co artysta uczynił, kogo spotkał. Dlaczego posunął się za daleko w niepisanym kodeksie moralnym.

Następne opowiadanie – jeszcze inny mały-wielki przełom. Rzecz zaczyna i kończy się na bobrach. Pewien mężczyzna – neotraper, poszukiwacz spokoju w leśnej przystani, filister na osobistej daczy, będzie musiał zadać sobie pytanie, czy istnieje możliwość pogodzenia natury skonfrontowanej z dziełem człowieka. Są ludzie, którym myśli o pierwotnym porządku nie burzą spokoju; bohater „Bobrów” przeżyje jednak swoje katharsis.

Nie chcę zdradzać nic ponadto z fabuł opowiadań Millera. Wydawać by się mogło, że są banalne, absolutnie antyodkrywcze. Jednak głównym bohaterem każdej historii jest pointa, która w magiczny sposób opowieści te ożywia.

Dorota Skupniewicz
(dorota.skupniewicz@dlastudenta.pl)
Słowa kluczowe: Obecność, Artur Miller, opowiadania, zbiór opowiadań, recenzja, literatura, nowości książkowe
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.

Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Polecamy
Batman
Batman: Wyjątkowo mroczna noc - recenzja

Nowe przygody Mrocznego Rycerza.

Ostatnio dodane
Miły dom nad jeziorem
Miły dom nad jeziorem - recenzja komiksu

Oceniamy pierwszy tom apokaliptycznego horroru.

Sierociniec janczarÃłw
Sierociniec janczarów - recenzja książki

Nowy kryminał Piotra Gajdzińskiego.