Tablica Mendelejewa do poprawki
2009-04-20 09:16:55Spiskowa teoria dziejów, genetyczne manipulacje, ukryta działalność firm farmaceutycznych, a do tego długie ramię administracji Watykanu - wszystkie te zagadnienia są same w sobie zalążkami bestsellerów z gatunku s-f lub thillerów. Jeśli dodać do tego metody pułapkowania atomów, budowanie bramek kwantowych, odkrywanie pierwiastków nie ujętych w tablicy Mendelejewa, powstaje bezkonkurencyjna lektura.
Przerażenie, dobra historia i świadomość realizmu sytuacyjnego przykuła mnie do książki Ewy Barańskiej „Pierwiastek zero" na kilka godzin. Pomimo tego, iż jestem kompletną ignorantką w dziedzinach takich jak fizyka czy chemia, to bez trudu przebrnęłam przez zagadnienia związane z energią, czarne dziury czy budowę białka, by dać się bez reszty porwać akcji.
Fabuła, której mógłby pozazdrościć sam Dan Brown czy Robin Cook, opiera się na badaniach prowadzonych przez tajemniczą firmę farmaceutyczną, za którą tak naprawdę kryje się kościół. Do supertajnego laboratorium mieszczącego się w Bieszczadach zostaje sprowadzony z Paryża genialny chemik, Alfred Mortus. Jest on autorem nowej koncepcji Tablicy Mendelejewa, zgodnie z którą we wszechświecie istnieje pierwiastek o zerowej liczbie atomów. Idąc dalej tym tropem, pierwiastek ten jest katalizatorem wszystkich przemian zachodzących już na poziomie komórkowym, co więcej - kluczem do stworzenia materii ożywionej.
W luksusowym ośrodku badawczym Alfred ma do dyspozycji nieograniczone środki finansowe przeznaczone na badania i niezbędny sprzęt, profesjonalnie wyposażone laboratoria i ludzi do pracy. Pozornie wydawałoby się, że jego udziałem stał się los, o którym większość naukowców może zaledwie pomarzyć. Tylko dlaczego w Paryżu w tajemniczy sposób giną jedyne osoby, które wiedziały o odkryciu Mortusa, a w samym ośrodku kilkoro wśród badaczy zdradza symptomy choroby psychicznej i manii prześladowczej?
Alfred, prowadząc badania, jednocześnie obserwuje uważnie otoczenie i nabiera coraz większego przekonania, że jego życie jest zagrożone. Nawet zjawiskowo piękna księgowa, która pojawia się w bieszczadzkim kompleksie znajduje się na jego liście podejrzanych (co nie przeszkadza mu jednak planować z nią wspólnej przyszłości).
Na ile podejrzenia naukowca są prawdą, a nie urojeniami schizofrenika, co kryje się za koncepcją pierwiastka zero i dysponującą nieograniczonymi funduszami firmą można się dowiedzieć tylko czytając książkę Ewy Barańskiej. Misternie skonstruowana intryga zapętla się i skręca niczym podwójny łańcuch DNA i przestrzenne budowy pierwiastków razem wzięte. Nie wiem, czy w Polsce istnieją rzeczywiście tajne placówki badawcze, ale według autorki „Pierwiastka zero" wszystko jest możliwe.
Mnie zaś pozostaje jedynie złożenie na ręce czytelników tej supertajnej książki i zmiana nazwiska zanim tajne służby mnie wyśledzą. Tylko od Was zależy, jak wykorzystacie przekazane informacje.
Justyna Gul
(justyna.gul@dlastudenta.pl)