"Szamo" - jedyna taka piłkarska biografia
2014-02-04 10:02:07Trzynaście występów w reprezentacji Polski, kilka lat gry w Legii Warszawa (i wielu innych klubach - między innymi w Belgii i Szkocji), bronienie strzałów Henry'ego, Ronaldo czy Romario. Grzegorz Szamotulski osiągnął w futbolu całkiem sporo, jednak sam zdaje sobie sprawę, że jego kariera mogła rozwinąć się o wiele bardziej (odrzucona propozycja z Milanu boli, szczególnie po latach). W autobiografii zatytułowanej po prostu "Szamo" całkiem szczerze opowiada o kilkunastu latach gry w piłkę i wszystkim, co z tym się łączyło.
"Złe decyzje tworzą dobre historie" - napis na koszulce Grzegorza Szamotulskiego mówi wszystko. Krzysztof Stanowski (szef portalu Weszło, ekspert od biografii polskich piłkarzy z trudnym charakterem - wcześniej zajmował się życiorysami Wojciecha Kowalczyka i Andrzeja Iwana) spisał najciekawsze wspomnienia niepokornego golkipera. A że podtytuł książki to "Wszystko co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby Cię nie oszukiwano" można było liczyć na rewelacje niedostępne w politycznie poprawnych sportowych mediach. I chyba nikt zainteresowany tematem nie ma prawa czuć się zawiedziony.
Szydera - to chyba słowo - klucz do zrozumienia intencji Szamotulskiego. Podczas, gdy modne jest przedstawianie Panów Piłkarzy jako olimpijskich bogów, Szamo na każdym kroku przypomina o ich jak najbardziej ziemskim pochodzeniu. Momentami jest refleksyjnie, a nawet strasznie (koszmarnie złe wybory Adama Ledwonia i jego smutny koniec), momentami obrzydliwie (David Goodwillie jedzący kupę), momentami emocjonalnie (wspomnienie porażki w praktycznie wygranym już meczu Legia - Widzew w 1997 roku), przez większość książki jednak Szamo (głównie z uśmiechem na twarzy) wbija szpilki i szpile.
Dostaje się każdemu - trenerom, zawodnikom i działaczom. Szamo nie oszczędza też samego siebie - to bardzo uczciwe podejście. Zreszta, jak można poważnie traktować biografię bramkarza, który już we wstępie podkreśla: "Piłka. Gdzieś tam się w tej książce potoczy, gdzieś wpadnie, ale przecież nie będę opisywał goli, zwłaszcza że głównie je puszczałem. Jezu, puściłem w życiu tyle goli, że na samo wspomnienie chce mi się rzygać. Olać gole, gole są przereklamowane. Nienawidzę goli."
Trzeba jednak przyznać, że Szamotulski nie jątrzy ran sprzed kilkunastu lat, tylko stara się ironizować i wyśmiewa. Wszystko (no, prawie wszystko) jest podane jednak z dużym przymrużeniem oka i nawet ludzie, którzy w swoim czasie zaszli autorowi wspomnień za skórę (jak chociażby trener Stefan Majewski) o ile mają odrobinę dystansu i poczucia humoru historyjki Szamo powinni przyjąć z uśmiechem na twarzy. Niektórzy mogą się bulwersować - przecież "co się dzieje w szatni, zostaje w szatni", jednak w tym przypadku można chyba zgodzić się, że wszelkie roszczenia przedawniły się przynajmniej kilka lat temu.
Sama książka ma ciekawy, dość nietypowy podział. W każdym kolejnym rozdziale (Trenerzy, Pseudotrenerzy, Piłkarze, Pieniądze, Mecze) Szamotulski przytacza jedynie anegdotki. "Szamo" można czytać od początku, środka i końca - nie ma różnicy. Czy mimo tego napisaną przez Stanowskiego książkę można jeszcze nazywać biografią? Jak najbardziej, ale to chyba jednak mało ważne - istotne, że zbiór historii z murawy i (przede wszystkim) szatni wciąga się na raz. Duża w tym zasługa ciętego pióra Stanowskiego, który od wielu lat walczy z napuszeniem i odrealnieniem polskiego środowiska piłkarskiego.
Grzegorz Szamotulski i jego ghostwriter przedstawili piłkarską rzeczywistość ironicznie, ale bardzo prawdziwie. "Szamo" to ciekawa odskocznia od tysięcy bezpłciowych, cukierkowych sportowych życiorysów rozpiętych pomiędzy zdrowym życiem a ciężkim treningiem. Zdecydowanie książka z jajami (czego, niestety, nie da się dziś powiedzieć o polskiej piłce). Kazimierz Węgrzyn powiedziałby z pewnością "fajne, naprawde fajne spojrzenie na futbol z nieco innej perspektywy".
Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)