Idealny czas na przeżycie pikantnej przygody
2012-08-01 10:18:45Erotyczny masaż z "happy endem", seks w spa na oczach kilkudziesięciu osób i szejk przypływający na wyspę z grupą "dziewczyn do towarzystwa" - tak wyglądają wakacje milionerów i celebrytów na rajskich wyspach. O tym, jak dokładnie wygląda życie i co dzieje się w luksusowych kurortach dla najbogatszych, dowiemy się z najnowszej książki Imogen Edwards - Jones "Plaża Babylon".
Autorka bestsellerowej serii książek "Babylon" wydała kolejną pozycję. Tym razem wraz z Autorem Anonimowym opisuje ona życie na jednej z najbardziej luksusowych wysp tropikalnych Pacyfiku. Do tego idyllicznego miejsca dotrzeć można jedynie prywatnym jachtem lub samolotem, a stać na to tylko nielicznych.
I to właśnie ci "nieliczni" dodają całej pikanterii wydawać by się mogło, że zbyt monotonnej historii. Bo co ciekawego może być w opowieściach faceta, który przez 20 lat zarządzał najlepszymi kurortami na świecie, i który oprócz swojej pracy nie miał innych, ani zainteresowań ani zajęć.
A jak się okazuje, życie na takiej rajskiej wyspie wcale do nudnych nie należy i każdego dnia przynosi nowe przygody. Przynajmniej pracownikom, bo wśród gości zdarzają się i takie przypadki, które potrafią całymi dniami narzekać, pomimo tego, że na przysłowiowe "pstryknięcie palcem" mają wszystko. Bo jak się okazuje, zarówno celebryci, jak i najwięksi bogacze świata mają swoje zachcianki. A rolą obsługi jest ich spełnianie.
"I kolejna rzecz, która mnie irytuje, to że musimy zaspokajać dość specyficzne oczekiwania. [...] Japończycy oczekują, że ich kraj pojedzie za nimi. Czekają żeby wszystko im przetłumaczyć. Chcą też papierowych okryć na deski sedesowe i nowych szczoteczek do zębów każdego dnia. Inne narodowości też mają swoje kaprysy i wybryki. Brytyjczycy są nieuprzejmi i skąpi, potrafią bardzo łatwo szerzyć niezadowolenie wśród gości. [...] Potrafią usiąść i narzekać w swoim towarzystwie cały dzień; wszyscy przekonują samych siebie, że hotel jest gówniany, a obsługa okropna. Francuzi są aroganccy, Niemcy trochę dziwni, a Amerykanie mają mnóstwo pieniędzy i zupełnie pozbawieni są własnego zdania. Jeśli weźmie się ich za rękę i popchnie w kierunku wydania czterech tysięcy dolarów za kolację - zawsze to zrobią. [...]"
Ale na samych zachciankach się nie kończy, bo przecież co narodowość to inne nawyki. I tak dla przykładu na jednej z tropikalnych wysp Pacyfiku mieszkała sobie Włoszka, która zawsze nosiła dwa szlafroki. Oprócz niej był także Francuz, który codziennie rano biegał po plaży... zupełnie nagi i Rosjanin, który tak dla żartu za każdym razem rozlewał piwo w saunie.
I wydawać by się mogło, że ci, którzy wybierają się na wakacje do jednego z najdroższych kurortów świata nie będą mieli problemów z wydawaniem pieniędzy. Ale, o dziwo, tak nie jest. Japończycy potrafią przywozić sobie swoje jedzenie, a później torebki po nim zakopywać na plaży. Inni - chomikują wodę, którą dostają codziennie rano po to, aby nie musieć kupować nic w restauracjach. Ale i sprawa napiwków wygląda dość ciekawie:
"Tak jak ulubiona temperatura w saunie zależy od narodowości, tak też ma się sprawa z napiwkami. Arabowie i Rosjanie są tacy sami: albo dadzą wam tysiąc dolarów za masaż, albo zupełnie nic. Brytyjczycy dodają od dziesięciu do piętnastu procent do wszystkiego. Ale najgorsi są Japończycy. Zawsze zostawiają jeden dolar napiwku, więc masażyści losują, kto ich dostanie."
I choć na wyspę przybywają najróżniejsi ludzie z najdalszych zakątków świata, łączy ich jedno: uwielbiają luksus i usługiwanie przez innych. Popijanie co dzień różowego szampana, za ponad tysiąc dolarów czy jedzenie ostryg lub kawioru sprowadzanych na specjalne zamówienie - to to, co sprawia im największą przyjemność.
Taka tropikalna wyspa to nie tylko raj dla bogaczy, ale także marzenie każdego z nas. A jak się okazuje mieszkanie i praca w kurorcie dla najbogatszych wcale nie należy do najprzyjemnijeszych.
"- Czego wam brakuje najbardziej? - pyta Ben. [...]
- Kanapek z szynką. Naprawdę dobrych kanapek z szynką i angielską musztardą - mówię pijąc wino. [...]
- Porządnego kubka kawy w kawiarni z widokiem i paroma magazynami - dodaje Kate. Czytania aktualnych magazynów.
- Wyprawy na mecz piłkarski, koncert, przedstawienie. [...]
- Dżinsów! - mówi Kate. - Szpilek i torebek. Nie noszę tutaj torebki. Co miałabym do niej włożyć? Pieniądze i klucze?
- Jedzenia wyłożonego płasko na talerzu, a nie ustawionego w formie wieży - dodaję. Dużego piwa. W pubie. Z kolegą. [...] Jeden ważny fakt wynikający z mieszkania tutaj, jest taki, że zdajesz sobie sprawę z tego, jak mało rzeczy potrzebujesz do życia [...]"
"Plaża Babylon" to książka, w której autorka wraz z Autorem Anonimowym bez skrupułów odkrywa tajemnice najbogatszych ludzi na świecie. Pokazuje nam, jak bardzo są oni nieszczęśliwi i jak dziwne mają postrzeganie otaczającego ich świata. Każdy z nas marzy o takich wakacjach i o tak obficie wypełnionym koncie bankowym. Jednak po przeczytaniu "Plaży Babylon" dochodzi się do wniosku, że pieniądze długotrwałego szczęścia nie dają, a jedynie przewracają w głowie. I choć książka ta napisana jest prostym językiem, co niekiedy bywa zniechęcające do dalszej lektury, a jej ogólny temat wydaje się być bardzo ciekawy, jest nudną i czasami zbyt monotonną historią. Gdyby z całych tych ponad 400 stron wyciągnąć same najciekawsze anegdoty Autora Anonimowego, wyrzucić zbędne, nie wnoszące nic wartościowego historyjki, książka ta byłaby naprawdę warta przeczytania i poświęcenia najcenniejszego czasu. A tak jest jedynie całkiem znośną lekturą nadającą się do umilenia sobie wakacyjnego odpoczynku na trawce w parku.
Imogen Edwards-Jones, Plaża Babylon, Wydawnictwo Pascal 2012
APA