„Zakończenie. Choćby było najbardziej wykombinowane, zaskakujące, zawsze będzie rozczarowywać.” „Teleznowela” Rafała Skarżyskiego jest doskonałym potwierdzeniem słów jednego z jej bohaterów. Choć tu rozczarowuje nie tylko zakończenie…
Cała fabuła dotyczy kilku związanych ze sobą na różny sposób ludzi. Główny bohater, Miłosz, jest współtwórcą scenariusza serialu o „Ruchaczu Marcinie, którego sensem istnienia było bzykanie” w różnych dziwnych miejscach. Jednak praca przy telenoweli bardzo absorbuje Miłosza, co doprowadza do rozpadu jego związku z Agatą. Ta zaś podczas szukania nowego mieszkania poznaje Marcina (zbiegiem okoliczności zachowaniem przypominającego swojego serialowego imiennika), co całkowicie zmienia jej pogląd na świat. Nagle pragnie założyć rodzinę i mieć dzieci. Sprawę utrudnia jednak bezpłodność partnera. I tu – cóż za przewidywalność – Agata zwraca się z prośbą do Miłosza, by został dawcą nasienia do zapłodnienia in vitro.
Znajomi Agaty – Julita i Andrzej bezskutecznie starają się o dziecko. Sytuacja zdaje się być o tyle trudna, że mąż Julity pięć dni w tygodniu mieszka w Krakowie, gdzie pracuje, a do Warszawy wraca w weekendy. Niemal groteskowy jest opis Andrzeja w biegu wsiadającego do pociągu w środku tygodnia, by w czasie najpłodniejszych godzin Julity odbyć z nią stosunek. Inaczej nazwać tego nie można, gdyż żadne z dwojga bohaterów nie lubi uprawiać seksu, a comiesięczne próby spłodzenia potomka są dla nich ogromną męczarnią.
Cały ten absurdalny w oczach Miłosza (a także czytelnika) świat znajduje odzwierciedlenie w kolejnych odcinkach tworzonego przez niego serialu. Być może jednak słuszniejsze byłoby stwierdzenie, że to właśnie otaczający go - zabiegany i poplątany - świat jest lustrzanym odbiciem coraz bezsensowniejszej telenoweli, która pochłonęła bohatera bez reszty.
Książka rozpoczyna się dość ciekawie, jednak nuży banalnością, irytuję przesadzoną wulgarnością i rozczarowuje przede wszystkim zakończeniem, które nie tylko nie rozwiązuje wielu kwestii i nie zamyka otwartych wątków, ale nawet nie zachęca do jakiejkolwiek refleksji nad ewentualnymi dalszymi losami bohaterów. Usprawiedliwieniem mogłoby być uznanie „Teleznoweli” za próbę karykaturalnego przedstawienia coraz bardziej pędzącej rzeczywistości. Moim jednak zdaniem, nieudolną.
Rafał Skarżycki, "Teleznowela", Wydawnictwo: ProzaMi 2009
Agnieszka Nowak
(agnieszka.nowak@dlastudenta.pl )