Soczyste przygody tatrzańskie
2010-12-16 13:53:05Kuczok wraca w znakomitej formie - opowieść o dorastaniu w cieniu wielkich gór i towarzystwie wiecznie pijanych górali i ponętnych góralek.
Widać tu oczywiście typowe kuczokowe elementy z poprzednich książek – ot, choćby blaski i cienie dojrzewania czy powikłane relacje z ojcem (chociaż do obrazu z „Gnoju” im daleko). W telegraficznym skrócie: mamy tu wycinek życia chłopaka od lat 10 do 28, który przechodzi na wakacjach w Bukowinie Tatrzańskiej przełomowe etapy – wtajemniczenie w tajniki seksu, związków, ciężar odpowiedzialności za siebie i innych. Dzieciak ze Śląska czujący najpierw moralną przewagę nad obdartusami góralskimi z powodu orientacji w tajnikach mundialu, z czasem zakochuje się w powolnym rytmie życia i przyjmuje za swoją zagadkową logikę i spojrzenie na świat mieszkańców Podhala.
Wielkim atutem książki jest jędrny język, który początkowo drażniąc grami językowymi i hermetyczną gwarą, zahipnotyzuje tętentem słów układających się w dudnienie z pożądania krążącej w żyłach krwi i dreszcze oczekiwania. Kuczok jest mistrzem łączenia ze sobą wątków erotycznych i humorystycznych, którego najlepszych przykładem będzie scena polowania na otumanionego z pożądania do pewnej góralskiej dziewczyny niedźwiedzia - misiołaka czy wizyty uroczej i wyzwolonej Malinki Macajko z rodzicami.
Jednocześnie gawędziarskim tonem rozprawia o ułomnościach ludzkich, o pijaństwie wysysanym niemal z mlekiem matki opowiada jak o pogodzie, a jego współczesny obraz górali goniącym psim swędem za „dutkami” od turystów jest tak prawdziwy, że aż bolesny. Podobnie tonem komentatora sportowego opisuje rozpad małżeństwa rodziców bohatera, ich kłótnie, spadek pożądania i zainteresowania sobą nawzajem.
Jednocześnie w ten współczesny obraz Tatr zręcznie wplata magiczne wątki, o których mało który ceper wie - złowrogie widmo Brockenu, przerażająca plaga kostników, szeptucha Jadwicha czy lubieżny misiołak łasy na feromony ładnych dziewcząt. Kuczok w swojej polifonicznej powieści łączy wiele rozbieżnych wątków, brzmiących jak kanton, na koniec pobrzmiewający mocnym głosem osiągającego szczyt mężczyzny. Nie obawiam się, w przeciwieństwie do Jana Gondowicza, o życie Wojciecha Kuczoka, jeśli pojawi się on w Tatrach. Nie teraz jeszcze. Sytuacja może się zmienić po otrzymaniu nagrody książki roku!
Na koniec jeszcze pragnę zachęcić i uspokoić czytelników, że Kuczok nie stworzył książki hermetycznej dla niebywających w górach mimo doskonałej znajomości geografii Tatr. Stworzył natomiast najbardziej urokliwą scenę erotyczną ostatniej dekady:
„Przez jej Opalone, dalej poprzez Niżnie Stanikowe Siodło ku Gładkiej Przełęczy, skąd zmyślnie wdrapał się na sam Czubik, a potem, bliźniaczo przystąpiwszy dla symetrii, obniżył się ku Pysznej Polanie, krążąc wokół Małej Łąki, przedzierając się przez Mechy, osiągnął Kudłatą Grańkę, gdzie zatrzymał się na dłużej, by przygotować szturm przez Ciemnosmreczyńską Dolinę aż po Głaźne Wrótka, za którymi w Dolinie Ku Dziurze, ukryty w Mokrym Żlebie, zlokalizował otwór Ptasiej Studni, a wtedy mój Mniszek, który tymczasem poprzez Pachoł i Maly Ostry Groń sięgnął wymiarów Orlej Baszty, owóż mój Grubas w postaci Skrajnego Gołego Wierchu niczym Wielka Capia Turnia wszedł jak po swoje tam, ach, tam, gdzie błogie rozłogi. I jakeśmy razem, jak Szatan ze Świnicom, chyżo dotarli do Ostrego Szczytu.”
Wojciech Kuczok, Spiski. Przygody tatrzańskie. Wydawca W.A.B. Premiera: 10 listopada 2010
Karolina Kuśmider
(karolina.kusmider@dlastudenta.pl)