Oczami niewidomego
2011-06-06 10:15:09Jak wygląda świat poprzez pryzmat ślepoty? Ano, okazuje się, że niejednokrotnie staje się być on o wiele ciekawszym, niż widzą go Ci, którzy do tego widzenia są przyzwyczajeni. Tymczasem ślepota jednocześnie znaczną skazą i defektem będąc, może okazać się lepszym pryzmatem, przez który oglądać można świat lepiej, niż niejedna sprawna para oczu.
Czemu mówię o ślepocie? Ano, ostatnio wydana przez Świat Książki, powieść E.L. Doctorowa, zostaje opowiedziana właśnie przez niewidomego, starszego pana, Homera (jakaż ciekawa zbieżność imion, prawda?) który przedstawia nam historię swoją i swoich bliskich, w szczególności brata Langley’a. Dla już zniechęconych pragnę od razu donieść i uspokoić, iż nie jest to książka o zmaganiu się człowieka z własną ułomnością, swoich zwycięstwach i porażkach, ślepca w życiu. O samej ślepocie w zasadzie jest też mało. Dużo jest natomiast humoru i ironii, oraz.. świetnej literatury.
„Homer i Langley” to opowieść, a w zasadzie powiastka, biorąc pod uwagę gabaryt książki, o życiu dwóch braci Collyer, którzy mając zupełnie inne historie życia, finalnie osiadają w domu swoich rodziców, prowadząc niezwykle barwne i ekscentryczne życie. Langley, który zostaje głową tej dwuosobowej rodziny, jest byłym żołnierzem, będąc rannym na froncie w Europie w czasie drugiej wojny światowej zostaje zawrócony do domu. Zdarzenie to wywiera na Langley’a ogromne wrażenie, co objawia się w jego zachowaniu, przez co nosi znamię nie w pełni zdrowego na umyśle. Historia Homera jest o tyle prostsza, że jako młody chłopak zachorował na chorobę oczu, która stopniowo odbierała mu wzrok, by w końcu w wieku jeszcze bardzo młodym, uczynić go niewidomym, co zaważyło, że całe jego życie pozbawione było zdarzeń tak typowych dla statystycznego obywatela Stanów Zjednoczonych tamtych czasów.
Perypetie tych dwóch są wprost niesamowite, biorąc pod uwagę sposób ich przedstawienia, oraz humor, którego specyfika momentami zbliża nas do znanego dziś nam Monty ‘go Python’a. Oczywiście książka została napisana kilkadziesiąt lat wcześniej, natomiast zamysł jest bardzo podobny, co uważam niewątpliwie za ogromną zaletę tej książki.
Oczywiście głównym motywem książki są, jak przystało na Doctorowa, dywagacje nad społeczeństwem amerykańskim doby połowy dwudziestego wieku. Mamy tu niesamowitą analizę i jednocześnie mieszankę postaw oraz zjawisk społecznych, których Doctorow był świetnym badaczem i jednocześnie krytykiem. W sposób niezwykle inteligentny i głęboko cyniczny autor ukazuje skutki wojny dla obywateli amerykańskich i związane z nią konsekwencje psychologiczne, mamy tu wątek mafijny i przezabawny moment przetrzymywania naszych dwóch braci, jako zakładników w ich własnym domu, krnąbrnych sąsiadów, dla których każdy powód jest dobry, aby tylko wezwać policję i zaszkodzić naszym bohaterom. Przykładów jest w tej krótkiej książce naprawdę wiele, ale co jest najważniejsze, to nie są bezpodstawne zarzuty i złośliwe komentarze w stronę amerykańskiego społeczeństwa. Na sumę tej bezczelnie mocnej ironii i karykatury ówczesnych Amerykanów składają się naprawdę ważne obserwacje, prawdziwe analizy i wreszcie wnioski, które językiem literackim, niezwykle inteligentnym, w niejednej swojej książce, Edgar Lawrence Doctorow był nam przekazywał.
Reasumując książka „Homer i Langley” to książka więcej niż dobra. Pisana niezwykle płynnym i humorystycznym językiem stanowi kwintesencję literatury amerykańskiej połowy dwudziestego wieku.
Zdecydowanie warta polecenia.
E.L. Doctorow, Homer i Langley, Wydawnictwo Świat Książki, premiera kwiecień 2011
Tomasz Osiński