O chłopcu, który ujarzmił wiatr
2010-08-31 11:32:34„O chłopcu, który ujarzmił wiatr” ma dwóch autorów – Williama Kamkwambę, który jest także głównym bohaterem opowieści, oraz Bryana Mealer’a. Pierwszy z nich to mieszkaniec wioski afrykańskiej Wimbe, drugi natomiast to publicysta i pisarz, był także korespondentem Assiociated Press. Dobrze, że obaj panowie się spotkali, poznali i zgodzili wspólnie napisać książkę o dokonaniach Williama, jego przeszłości, przeżyciach, przemyśleniach, nadziejach i zawodach.
Zabrałam się do czytania. Moja podróż zaczęła się od zapoznania z mapą terenu, gdzie ma miejsce akcja. William opowiada historię plemion walczących o ziemię, wplatając często wątki o szamanach i czarodziejach plemiennych. Magia miała wielkie znaczenie dla całej rodziny ciemnoskórego bohatera – przytacza on historię o gumie do żucia. Wspomina, jak to przyznał się ojcu, że miał do czynienia ze skradzionymi słodyczami. Tato nic nie mówiąc nikomu udał się do czarownika, aby zdjąć klątwę, rzuconą przez handlarza słodkościami.
Nie jest to jednak jedyna opowieść związana z magicznymi skutkami zaklęć. Mały William usiłował posiąść wielką siłę fizyczną, a w jego towarzystwie mówiono, że czarownicy potrafią za pewną sumę sprawić (z pomocą proszku i paru nacięć), że człowiek staje się herosem. Ta nadawana przez szamanów cecha nazywana jest MANGOLOMERĄ - człowiek owładnięty szałem włada nadludzką siłą, a powstrzymać go może jedynie obwiązanie jego głowy zielonymi pnączami batatów.
Kiedy już dowiedziałam się w co wierzą, jak się bawią i czym ogólnie rzecz ujmując żyją mieszkańcy malawijskiej wioski, William zaskoczył mnie opisami suszy i nieurodzaju. Brak pożywienia, który w tamtejszych rejonach jest plagą, młody chłopak przedstawił, jako „złą porę roku”. Nie skupił się na bólu, rozczarowaniu, morderczej walce z ciałem i umysłem, której siłą sprawczą jest wszechobecny głód.
Młodzieniec spokojnie opowiada o zmniejszających się porcjach, wydzielanych przez ojca i matkę, o nadziei na deszcz, o stracie przyjaciół, o śmierci psa i niekończących się wędrówkach WAGANYU (robotnicy, których wynajmuje się do pracy za pieniądze lub za jedzenie – jeśli panuje głód). William zadziwia czytelnika suchym komentarzem i jedyne, czego nastolatek prawdziwie żałuje i nad czym szczerze ubolewa, to śmierć oddanego czworonoga, z którym polował na ptaki w okresie dobrobytu.
Nieważne jednak czy świeci słońce, czy pada deszcz – William ma marzenie… zbudować machinę, dzięki której jego rodzina – a następnie cała wioska – będą szczęśliwymi użytkownikami energii elektrycznej, która będzie nieprzerwanie płynąć w gniazdkach. Nieprzerwanie, gdyż bohater uświadamia odbiorcy, że prąd jest dostępny – oczywiście za odpowiednią opłatą – jednak często występują przerwy w dostawie. Nie można liczyć na ciągłą emisję energii, co utrudnia znacznie życie codzienne abonentów.
William nie poddaje się nawet wtedy, gdy okazuje się, że ojciec nie jest w stanie łożyć na czesne dla chłopca, co spowodowane jest ciągnącą się w nieskończoność suszą oraz nieurodzajem. Buduje machinę, szuka przedmiotów przydatnych do złożenia wiatraka, zdobywa nieosiągalne, wydawałoby się, części. Częste wizyty na złomowisku owocują opinią wariata i kloszarda. Nawet to nie załamuje i nie zniechęca młodzieńca. W końcu, na podwórku za domem rodziny Kamkwamba staje wiatrak. Cała wioska przychodzi podziwiać dzieło „szaleńca”. Tak właśnie „wariat” staje się bohaterem całej społeczności. Młody człowiek bez wykształcenia, za to z wielką pasją, staje się nagle rozpoznawany, rozchwytywany, rozpoznawany. Aż pewnego razu, do konstruktora przyjeżdżają Dr Mchazime z reporterem Eversonem Maseya’mą(Program I).Od tej pory codziennie pod dom Williama przyjeżdżają fotoreporterzy, stacje telewizyjne, stacje radiowe – robią wywiady, zdjęcia, zadają mnóstwo pytań.
Wszystko kończy się nieoczekiwanie. Zdradzę jedynie, że William wraca do szkoły, staje się rozpoznawany… nie tylko w swojej wiosce. Książka bardzo przypadła mi do gustu. Mile zaskoczyła, pouczyła, wzruszyła i oczarowała. Czytanie jej to była prawdziwa przyjemność – mądra i zabawna opowieść o rzeczach prawdziwych, ważnych i poruszających. Oby więcej takich pozycji na rynku.
„O chłopcu, który ujarzmił wiatr”, William Kamkwamba, Bryan Mealer, przełożył Wojciech Mitura, Wydawnictwo Drzewo Babel, Warszawa 2010
Magdalena Wierzba
(magdalena.wierzba@dlastudenta.pl)