Nigdy nie ufaj dzieciom i współpracownikom
2012-01-02 14:16:33"Olav prawie już usiadł na łóżku. W słabym świetle wyglądał jak pękaty demon. Kruczoczarne włosy, nietwarzowa fryzura, szerokie usta, które nawet po ciemku jaśniały czerwienią. Agnes mimowolnie spuściła wzrok. Ręce na kołdrze były rękami dziecka, wielkie, ale pokryte skórą cienką jak u niemowlęcia. Bezradnie zaciskały się na samochodach Formuły 1. Boże, pomyślała. Ten potwór ma dopiero dwanaście lat. Dwanaście lat!"
Patrzę na okładkę "Śmierci demona" i co widzę? Walący po oczach napis "Norweska mistrzyni kryminału". Więc biorę książkę do ręki, siadam i czytam, a po skończonej lekturze nie zastanawiam się nad samą jej treścią, a nad tym kto do cholery miał czelność nazwać Anne Holt "mistrzynią kryminału"?!
Wymysły wydawców, którzy decydują o tym, jak ma wyglądać okładka danej książki i co ma być na niej napisane, obijają się coraz częściej o granice absurdu. Bo jak inaczej nazwać działania osób, które "norweską mistrzynią kryminału" nazywają kobietę, która zamiast tego rodzaju gatunku pisze książkę na temat trudnego dziecka, a zabójstwo jest jedynie tłem? No i pytanie, jak ma się czuć taki Henning Mankell, który powszechnie nazywany jest "mistrzem kryminału", a na jego okładkach widnieją podobnie zachęcające napisy, jak u niejakiej Holt. Wydawcy po prostu oszukują swoich czytelników!
Ale to tak tytułem wstępu...
Jak już wspomniałam Anne Holt nie zasługuje na miano "mistrzyni" i choć książkę jej autorstwa miałam po raz pierwszy w rękach, wiem już, że nie sięgnę po jakąkolwiek inną, bo prawdziwym pisarzom takie "gnioty" się po prostu nie zdarzają.
Nazywanie "Śmierci demona" kryminałem to nad wyraz naciągnięte stwierdzenie, bo książka ta ma niewiele wspólnego z owym gatunkiem. Owszem - jest zabójstwo, jest śledztwo, są podejrzani, ale wszystko to w takiej ilości, że nic tylko "usiąść i płakać". Jaki jest więc temat przewodni? Trudne, chore, agresywne dziecko o ciężkim wczesnym dzieciństwie, potrzebujące pomocy, której nikt nie jest w stanie mu udzielić. Książka ta także jest o jego matce - równie nieszczęśliwej i pokrzywdzonej przez los.
"Śmierć demona" to mało dynamiczna powieść, która - niestety - rozczarowuje. Zawiązanie akcji następuje kiedy Olav - chłopiec będący głównym bohaterem książki trafia do prowadzonego przez Armię Zbawiciela domu dziecka, w którym nie potrafi się zaaklimatyzować i ucieka w dniu, kiedy zostaje zamrodowana jedna z wychowawczyń. Od tego czasu akcja toczy się dwutorowo. Jednym priorytetem jest odnalezienie chłopca i dowiedzenie się, czy ma coś wspólnego z zabójstwem, drugim - poszukiwanie winnych wśród rodziny i znajomych zamrodowanej.
Pomimo tak wielu rażących wad, na pochwałę zasługują jednak autentycznie stworzone postaci, które nie są nazbyt wyidealizowane do roli "super śledczych". Bohaterowie są normalni, popełniają błędy, mają swoje życie prywatne i osobiste problemy, o których pokrótce dowiadujemy się z lektury. Ciekawym zabiegiem jest także wplecenie w teraźnijeszość wspomnień matki chłopca - Olava, dzięki której dowiadujemy się więcej nie tylko o jej dziecku, ale także i o niej samej.
Monotonna akcja tempa nabiera dopiero pod koniec, kiedy śledczym wydaje się, że rozwiązali zagadkę i wiedzą już, kto jest mordercą. Zakończenie jest nadzwyczaj zaskakujące i udowadnia wszystkim, że nawet ci najlepsi potrafią się mylić, a ludzie z miłości i szacunku do innych potrafią poświęcić całe swoje życie.
Anne Holt, Śmierć Demona, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, premiera 24 listopada 2011
Adrianna Pałka
(adrianna.palka@dlastudenta.pl)