Manifestując cielesność: "Suka. Z pamiętnika..."
2010-12-13 10:15:15"W pierwszej chwili przeważnie przeraża uświadomienie sobie takich preferencji. Nasze umysły, zdominowane pojęciami "wypada" i "nie wypada", niechętnie przyznają się, że oto właśnie sprawia nam przyjemność odczuwanie bólu. A jeśli jeszcze ów ból łączy się z osiągnięciem satysfakcji seksualnej... na początku można się odrobinę wystraczyć. Z własnego doświadczenia wiem, że lepszym wyjściem jest przyznanie się przed samą sobą niż wypieranie tego ze świadomości. Uważam, że masochistyczna natura prędzej czy później upomni się o swoje. Jej nie oszukasz".
"Suka...", którą mam przed sobą, to dość dziwna "książka". I choć jest to "rzecz" fizycznie, zdecydowanie przypominająca książkę, to do końca mam wątpliwości, czy tak właśnie można ją nazwać. Dlaczego? Ano, czuję się jakbym przeczytał wielki manifest, kurcze, może nawet i napisany spray'em na wielkim murze, kogoś, kto cholernie boi się mówić o tym, kim jest, co robi, ze względu na reakcję innych osób. Czy faktycznie żyjemy w kraju, w którym zrobienie czegoś "po swojemu", czegoś innego niż robią wszycy pozostali, stawia nas z góry na przegranej pozycji i skaze nas na społeczną marginalizację?
O autorce książki, jako takich informacji nie ma. Możemy się domyślać, iż poszczególne wątki z życia bohaterki (bohaterek?) to rzeczywiste koleje losu autorki. Wiemy o niej tyle, że pochodzi z Polski, jednak zaraz po osiągnięciu pełnoletności i stabilizacji zawodowej opuściła nasz kraj, emigrując do Stanów Zjednoczonych. Jak się okazuje, miała bardzo trudne dzieciństwo. Jeśli chodzi o matkę, to jedyna wzmianka zdradza bardzo rozluźnione relacje, a nawet ich brak. Goodgirl(?) wspomina tylko o terapii, prawdo podobnie za pomocą której, chciała kompletnie zapomnieć o matce i odsunąć się od wyrzutów sumienia. O ojcu wiadomo, że zostawił nieodwracalny ślad w jej świadomości i choć zabrzmi to tajmniczo, pozostawię ten wątek bez wyjaśnienia, odsyłając do książki.
Autorka stara się przedstawić BDSM, (skrót z jęz. angielskiego bondage - więzy, także te mentalne, dominacje, sadyzm i masochizm), z perspektywy pragmatycznej. Książka składa się z dwóch rodzajów tekstów. Z jednej strony są to informacje, na temat zjawiska BDSM i wszystkim co się z nim łączy. Reflekcje o psychice ludzkiej, o ludzkich uprzedzeniach i tajemnicach. Zawarta jest tu także analiza otoczenia, środowiska, wreszcie społeczeństwa polskiego. Goodgirl bez kopleksów mówi o jego przywarach, o mentalności i konserwatyzmie, które hamują każdą próbę oderwania się od main streamowej, mówiąc gombrowiczem, "gęby" Polaków. Refleksje te przeplecione są krótkimi fragmentami "namiętnika". "Namiętnikiem" autorka nazwała relacje z praktyk sado-masochistów. Mówi jasno o regułach panujących podczas tego rodzaju aktach seksualnych i podaje przykłady na to, iż tego rodzaju aktywność potrafi naprawdę uszczęśliwiać uczestników. Zwyczajnie, natomiast, rzecz ujmując to kadry z filmów pornograficznych, w których głównym tematem jest przemoc (choć autorka by się ze mną nie zgodziła) seksualna.
Jeśli chodzi o tę warstwę informacyjno – diagnostyczną, jeśli można tak powiedzieć, dotyczącą polskiego społeczeństwa, jestem w stanie zgodzić się z ogólnym zamysłem autorki. Fakt, polskie społeczeństwo jest konserwatywne, jest homofobiczne, obcość jest piętnowana, a schematy wyborów potrafią czasem budować drzewa genealogiczne całych pokoleń. Ale z drugiej strony czy to coś nowego ? Czy jest to, ze strony autorki jakieś odrycie? No nie. Śmiem twierdzić, że to dość powszechna wiedza, i każdy myślący Polak będzie sam potrafił to stwierdzić, niezależnie od tego, jakie ma poglądy. Wystarczy odrobina wiedzy historycznej i rozsądku, aby móc powiedzieć, iż w Polsce trudno, aby było inaczej. I nie trzeba jechać do USA, żeby do tego dojść. Dlatego choć się zgadzam z autorką, uważam że te uwagi są mało interesujące i niewzbogacające całości o cal. Brakuje takich informacji, jak na przykład, w jaki sposób ludzie praktykujący BDSM się poznają, ile może ich być, z czego mogą wynikać takie a nie inne upodobania itd. Dużo bardziej wartościowe są natomiast jej przeżycia, jej koleje losu, oraz opowieści o losach jej znajomych. Losy ludzi, u których BDSM jest obecny. Dopiero ta wiedza pomaga zrozumieć istotę zjawiska.
Druga część książki, którą stanowią opowieści i relacje z samych "sesji seksualnych", jest dla mnie zagadkowa. Mam na myśli to, iż nie wiem w jakim celu zostały dodane przez autorkę. Być może po to, aby ukazać, że sadomasochiści to ludzie, którzy dobrowolnie decydują się na tego rodzaju aktywność seksualną. Że ważne jest w tym wszystkim zaufanie. Sam nie wiem. Zgaduję. Mam jeszcze kilka innych hipotez, ale obawiam się, że mogłyby być zbyt cyniczne, lub dla niektórych, z całym szacunkiem, zbyt homofobiczne.
Zastanowiło mnie także, już na koniec, do kogo ta książka mogła być skierowana. Czy bardziej do samych zainteresowanych, czy bardziej do tych "spoza kręgu". Z jednej bowiem strony mamy słowa otuchy dla s/m-stów, z drugiej chęć zapoznania Czytelnika niewtajemniczonego z samym zjawiskiem. A może ma to być cichy pstryczek w nos dla Polski jako narodu, który nie był w stanie zrozumieć potrzeb Goodgirl, lub ludzi jej pokroju, zmuszając ich do emigracji. Jeśli jednak tak jest, jeśli udało się jej samej zaznać wolności i spokoju w liberalnej i pluralistycznej Ameryce, jeśli z taką odwagą i ekshibicjonizmem mówi o sobie, i swoich upodobaniach, i gra na naszych narodowych nerwach, to czemu, do cholery, nie podpisała się na książce swoim własnym nazwiskiem. Czyżby się jednak czegoś wstydziła ? Odpowiedź pozostawiam Czytelnikom.
Goodgirl, "Suka. Z pamiętnika masochistki", Wydawnictwo Replika, premiera 28 sierpnia 2010
Tomasz Osiński