Czasem tost, czasem post
2010-04-09 14:24:40Tytuł książki zaskakuje dwoistością. Po jednej stronie „Tosty i posty”, lecz gdy się lekturę odwróci do góry nogami powstają „Posty i tosty”. Autorką pierwszego tytułu jest Ewa Awdziejczyk, drugiego zaś Jan Bereza OSB. Państwo wydali książkę wspólnie, jednak każde z nich napisało treść z innego punktu widzenia. Ta sprytnie pomyślana konstrukcja nieźle mnie ubawiła, ale także dostarczyła wielu ciekawych przemyśleń i informacji. Książka idealnie zilustrowała to, jak jest w życiu każdego człowieka – raz post, raz tost i odwrotnie...i tak samo jeszcze raz…i w kółko.
Kup książkę>>
Jan Bereza OSB jest mnichem, ma wirusa wątroby typu C, w późnych latach siedemdziesiątych interesował się medytacją ZEN, która łączyła się ze specyficznym typem odżywiania. Jego część książki to „Posty i tosty” – przewodnik dla zniechęconych poszczeniem. Autor został poproszony o napisanie części o postach w różnych kulturach. Jego samego także dotyczy temat diety, w dwójnasób: ze względu na żółtaczkę oraz w związku z życiem klasztornym.
Ojciec Bereza w sposób ciekawy przedstawia różne oblicza postu. W tej części książki podróżujemy do Egiptu, na pustynię, przemykamy przez wiele wieków licznych kultur i wiar, zaglądamy do klasztorów i grot pustelniczych. Wędrując wraz z ojcem Janem człowiek rozluźnia się, nie odczuwa dyskomfortu związanego z głodówką, którą opisuje autor. Czytelnik zaciekawiony tematem dociera do ostatniej strony, kontemplując wyrzeczenia, podziwiając upór, starając się zrozumieć i otworzyć na wartość duchową tej ascezy. Poszczenie – jak mówi sam autor – to nie jest umartwianie się, jest to wg Niego ćwiczenie ciała i umysłu, przystosowywanie do przeżyć duchowych.
Jan Bereza nie przymusza, nie mentoruje, nie straszy, nie namawia. Autor zaciekawia, przedstawia inny punkt widzenia, opowiada z wrażliwością, zrozumieniem, wyłuszcza problemy i wskazuje korzyści…a wszystko po to, by czytelnik sam objął właściwą sobie ścieżkę pojmowania…a może i naśladowania.
Muszę przyznać, że mimo trudnego tematu, część z biało – błękitną okładką zrobiła na mnie spore wrażenie. Sama nie lubię restrykcyjnych diet, postów ścisłych, głodówek, więc pierwotnie wydawało mi się, że będzie to moja droga przez mękę…Nic podobnego! Dała mi ona wiele do myślenia – ucząc, a czasami bawiąc (ojciec przytoczył kawałeczek kroniki klasztornej, w której opisuje „ucztę” przed adwentem – mniszki nieźle folgowały swoim zachciankom). Jedno, krótkie zdanie na koniec – bardzo pozytywna i pełna ciekawostek część książki.
Pora napisać o części z czerwoną okładką. „Tosty i posty” – Przewodnik dla zniechęconych odchudzaniem. Autorka interesuje się szeroko pojętą tematyką zdrowia oraz psychologii. Zaintrygowało ją podejście współczesnego człowieka do tematu diety.
Żyjemy w czasach, kiedy sześćdziesiąt procent kobiet jest na diecie, a diet mamy ponad dwa tysiące. Ewa Awdziejczyk ubolewa nad faktem, iż słowo dieta oznacza obecnie katorżniczą drogę wyrzeczeń, przykrości, rozterek psychicznych. Kiedyś niosło ono ze sobą całkowicie coś innego – był to sposób odżywiania się, przepis na siebie, przepis na racjonalne żywienie i dobre samopoczucie.
Przechodząc przez kolejne rozdziały utrwalam w swojej pamięci coś, co po części wiem, bo jestem kobietą. Wiem, że niektóre diety wyniszczają organizm. Wiem, że zaczynając jakąkolwiek dietę za parę miesięcy sięgnie się po następną, następną, następną…i jeszcze jedną. Wiem, że istnieją choroby psychiczne, choroby duszy, takie jak bulimia czy anoreksja. Ale…
Orientując się, jak prawie każda kobieta, która dąży do wyimaginowanego ideału, nie wiedziałam jednak, że… Nie wiedziałam, że organizm czasem zostaje wyniszczony i nie powraca do swojej dawnej kondycji, choćby był nie wiadomo jak dobrze karmiony. Nie wiedziałam, że sięgając po kolejne diety rozregulowuje swój organizm tak bardzo, iż pewnego razu odmówi współpracy i przybierze, zamiast zrzucić. Nie wiedziałam (co jest mocno przerażającym faktem), że bulimiczka podczas napadu – brzydko mówiąc – obżarstwa, potrafi zjeść nie rozmrożone mięso, nie ugotowany ryż czy makaron lub surowe jajka. Dostarcza podczas takiej „uczty” od 30 000 do 40 000 kalorii (podczas, gdy zdrowy, silny mężczyzna, ciężko pracujący fizycznie, potrafi przełknąć marne 4 000 czy 5 000!!!).
W części książki, którą napisała pani Ewa znajdują się fakty z życia obecnie żyjących ludzi. Martwi opisywane podejście do konsumpcji, kultu ciała, nadwagi, głodzenia. Niepokoi raport o tzw. Weightismie – dyskryminacji osób otyłych, która często występuje na zachodzie. Została nawet powołana komisja do walki z tym procederem, jednak walczy ona z marnymi skutkami.
Autorka jednak nie zgadza się na ten stan rzeczy. Twierdzi, że człowiek powinien zajrzeć w głąb siebie, poświęcić więcej czasu własnej osobie i swojemu ciału. Zrozumieć potrzeby i nie walczyć z proporcjami w sztuczny sposób. Być zdrowym i szczęśliwym człowiekiem, który nie ulega presji otoczenia i wpływom mediów. Zrozumieć, że nie każda z nas może być Kate Moss…cóż…cudownie powiedziane, ale do realizacji i życia według tych zaleceń i reguł DŁUUUUGA droga.
Cóż mogę jeszcze dodać? Wszystkie wasze pytania, a także większa część mądrych odpowiedzi na nie, znajduje się w tym tandemie książkowym.„Tosty i posty” – zestawienie, jakich mało. Wybór, przed którym, w końcu staje każdy z nas. Wnioski końcowe? Wybieraj powoli, wybieraj mądrze.
„Tosty i posty” Ewa Awdziejczyk, „Posty i tosty” Jan Bereza OSB, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010
Magdalena Wierzba
(magdalena.wierzba@dlastudenta.pl)